Odroczono apelację rodziców skazanych za katowanie 4‑latki
Na grudzień Sąd Apelacyjny w Łodzi przesunął termin rozpoznania odwołania od wyroku skazującego na kary siedmiu i pięciu lat więzienia rodziców za znęcanie się ze szczególnym
okrucieństwem nad kilkuletnią córką.
16.10.2008 | aktual.: 16.10.2008 11:43
Katowana przez nich 4-letnia obecnie Monika nie chodzi i nie mówi; do końca życia będzie wymagała rehabilitacji.
Planowana na czwartek rozprawa nie odbyła się, bo jeden z sędziów nie mógł stawić się w sądzie. Kolejny termin wyznaczono na 2 grudnia.
W styczniu tego roku sąd w Skierniewicach skazał na siedem lat więzienia 30-letniego ojca Daniela W., oskarżonego przez prokuraturę o usiłowanie zabójstwa córki. Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu i w przypadku ojca uznał, że nie można mówić o usiłowaniu zabójstwa, a o znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem.
28-letnia matka Monika W. skazana została na pięć lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad córką i nieudzielenie jej pomocy.
Tragedia dziewczynki rozgrywała się w jednej ze wsi w gminie Dmosin w woj. łódzkim. Według prokuratury, rodzice przez rok znęcali się ze szczególnym okrucieństwem nad dzieckiem - psychicznie i fizycznie. W październiku 2006 r. niespełna 2,5-letnia wówczas Monika została ciężko pobita przez ojca, a pijana matka - według śledczych - nie udzieliła córce pomocy.
O pobiciu dziewczynki zaalarmował pogotowie krewny rodziców, który ich odwiedził. Zauważył leżącą na podłodze nieprzytomną dziewczynkę, która miała ślady krwi w okolicach ust i nosa. Pijana matka, która miała ok. dwóch promili alkoholu w organizmie, nie chciała wpuścić do domu lekarza. Dziewczynka w ciężkim stanie, m.in. z poważnymi urazami głowy, sińcami i potłuczeniami na twarzy i całym ciele, trafiła do łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Jej stan lekarze określali jako ciężki; życie dziewczynki - zdaniem biegłych - było zagrożone. Stwierdzono u niej także uszkodzenia ciała charakterystyczne dla dziecka maltretowanego, m.in. ślady po złamaniu żebra. Lekarzom udało się ją uratować, ale dziewczynka do końca życia nie odzyska w pełni zdrowia i będzie wymagała stałej rehabilitacji.
Prokuratura oskarżyła oboje rodziców o znęcanie się nad córką, a ojca również o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy; kobieta przyznała się jedynie do nieudzielenia pomocy córce. Oboje wzajemnie obarczali się winą.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że nie był to pierwszy przypadek pobicia Moniki. Jesienią 2004 roku miejscowa policja i prokuratura prowadziły już postępowanie przeciw ojcu o pobicie - wtedy kilkumiesięcznej - dziewczynki. Zostało ono umorzone, ponieważ nie zebrano dowodów winy. Prokuratura wystąpiła wówczas do sądu o podjęcie działań opiekuńczo-wychowawczych; sąd ograniczył rodzicom władzę rodzicielską i ustanowił kuratora.