Odprawy pieniężne zbyt łatwe rozwiązanie
Co czwarta osoba, która dała się namówić na
odejście z redukującej zatrudnienie firmy w zamian za specjalną
odprawę pieniężną, po jej przejedzeniu staje się klientem opieki
socjalnej - pisze "Trybuna".
16.04.2005 | aktual.: 16.04.2005 08:36
Takie odprawy są narzędziem korumpowania pracowników i związków zawodowych - twierdzi dziennik. Związkowcy zamiast walczyć o utrzymanie miejsc pracy, walczą o wysokość odprawy.
Bierzesz pieniądze, wystawiamy cię za bramę i zapominamy o tobie - wyjaśnia śląski socjolog, prof. Marek Szczepański. Przytakuje mu Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. Odprawy są wygodne dla pracodawców, którzy mówią: daję ci pieniądze i mam cię z głowy. Pracodawcy liczą na to, że część pracowników złapie się na odprawy i obejdzie się bez strajków - mówi.
Na fortel z odprawami dali się ostatnio złapać związkowcy z gdańskiej fabryki słodyczy Cloetta Fazer Polska. Skandynawski koncern zadecydował tuż przed Świętami Wielkanocnymi o zamknięciu zakładu i wyrzuceniu na bruk 320 pracowników. "Solidarność" poddała się bez walki. - Chcemy już tylko większych odpraw - powiedziała Danuta Kwapińska, przewodnicząca zakładowej "S" po rozmowach z likwidatorem spółki.
O odprawach stało się głośno kilka lat temu za sprawą górników. Na Śląsku w ciągu ostatnich 15 lat zlikwidowano pół miliona miejsc pracy w sektorach tradycyjnego przemysłu. W latach 1998 - 2001 pozbyto się ponad 100 tys. górników, zamknięto 24 kopalnie. Aby uniknąć strajków i buntu, zaproponowano im pieniądze. Odprawy w wysokości od 44 tys. do 55 tys. zł brutto wzięło 30 tys. górników. 40 proc. z nich skonsumowało pieniądze na bieżące wydatki lub spłatę długów. Część z nich wykupiła mieszkania, inni popędzili do salonów samochodowych, a jeszcze inni pojechali na wczasy. Tylko co dziesiąty zainwestował w rozkręcenie biznesu. Część zbankrutowała.
Więcej: Trybuna - Bierzcie i idźcie