Odpływ stoczniowców
"Polscy stoczniowcy masowo wyjeżdżają na
Zachód. Zarobią kilka razy więcej niż w Gdańsku czy Szczecinie.
Czy naszym stoczniom grozi załamanie produkcji?" - zastanawia się
"Gazeta Wyborcza".
03.01.2005 | aktual.: 03.01.2005 08:23
Jak podaje dziennik, Roman Gałęzewski, szef "Solidarności" w Stoczni Gdańskiej, czuje się bezradny. Oferowane przez zachodnie stocznie warunki są nie do odrzucenia: mieszkanie, kurs języka, 40- 60 zł na godzinę, podwyżka po trzech miesiącach, a po roku na koszt pracodawcy można sprowadzić rodzinę i uzyskać pomoc w znalezieniu dla nich pracy. To kilka razy więcej, niż mogą zarobić u nas - mówi związkowiec. "Już ponad połowa naszych ludzi załatwiła sobie wszystkie papiery i czeka na wyjazd".
Zachodnie stocznie poszukują: spawaczy, monterów, konstruktorów, elektryków. Praktycznie każdy wykwalifikowany pracownik z kilkuletnim stażem w zawodzie ma szanse na intratny kontrakt w stoczniach w Irlandii, Anglii, Niemczech czy Skandynawii - informuje "Gazeta Wyborcza".
Jestem załamany. Codziennie na moje biurko trafia kilkanaście podań o zwolnienie. Z zasady odmawiamy, ale co to pomaga? Następnego dnia i tak rzucają pracę - opowiada Bogdan Oleszek, dyrektor administracyjny Stoczni Gdańskiej. W ostatnich miesiącach odeszło kilkuset najlepiej wykwalifikowanych pracowników. Nie wiem, co zrobimy, jeżeli taka tendencja się utrzyma - mówi.
Według dziennika, identyczne kłopoty ma Stocznia Gdynia. Jestem w stanie zatrudnić każdą liczbę spawaczy. Organizujemy też kursy, ale nowy, niedoświadczony spawacz nie zastąpi fachowca z kilkuletnim stażem. To zupełnie inna jakość i wydajność - mówi prezes Jerzy Lewandowski. Jego zdaniem odpływ pracowników to zjawisko niebezpieczne dla całej branży: Zastanawialiśmy się nad pozyskiwaniem ludzi zza naszej wschodniej granicy. Niestety, stamtąd posiłków nie będzie. Rosjanie czy Ukraińcy jak już decydują się na pracę za granicą, to wolą jechać na Zachód. Oni też potrafią liczyć - dodaje.
W tym roku tylko przez urzędy pracy spawaczy szukali pracodawcy z kilku innych krajów, m.in. Cypru (praca za blisko 1300 euro miesięcznie) i Czech (11,5 do 22 tys. koron miesięcznie) - podaje "Gazeta Wyborcza".