Odnalezione szczątki to wrak zaginionego Airbusa
Odnalezione we wtorek w Atlantyku szczątki samolotu to "bez wątpienia" wrak zaginionego w
poniedziałek francuskiego Airbusa A330-200 - oświadczył we wtorek
brazylijski minister obrony Nelson Jobim.
Szczątki w Atlantyku odnalazły wcześniej we wtorek brazylijskie samoloty wojskowe. Jednak rzecznik lotnictwa Jorge Aramal zaznaczył wówczas, że nie ma pewności, czy są to fragmenty zaginionej maszyny linii Air France.
"Najważniejsze to odnaleźć czarną skrzynkę"
Wcześniej premier Francji Francois Fillon powiedział, że wśród rozpatrywanych przyczyn zaginięcia samolotu Air France żadna hipoteza nie ma obecnie przewagi. - Najważniejsze teraz to odnaleźć czarną skrzynkę. Są one zaprojektowane tak, by nadawać sygnały przez 30 dni. Dlatego to wyścig z czasem - dodał francuski minister stanu ds. transportu Jean-Louis Borloo. Rodziny pasażerów już drugą dobę czekają na jakiekolwiek wieści o swych bliskich.
Premier powiedział, że jedyną pewnością jest to, iż nie było sygnału o zagrożeniu wysłanego przez samolot, lecz przez trzy minuty nadawał on automatyczne sygnały, z których wynika, że przestały funkcjonować wszystkie systemy pokładowe.
Również minister obrony Francji Herve Morin powiedział, że rozpatrywane powinny być "wszystkie scenariusze".
- Nie możemy wykluczyć aktu terrorystycznego, ponieważ terroryzm jest głównym zagrożeniem dla zachodnich demokracji, ale obecnie nie mamy żadnych elementów wskazujących na to, że taki akt mógł spowodować ten wypadek - podkreślił Morin.
Francuski minister stanu ds. transportu Jean-Louis Borloo powiedział, że kluczową sprawą jest znalezienie "czarnych skrzynek" samolotu. Są one zaprojektowane tak, by nadawać sygnały przez 30 dni. - To wyścig z czasem - dodał Borloo.
Odnalezienie całości wraku maszyny, zwłaszcza czarnej skrzynki, będzie kluczowe dla ustalenia przyczyny tragedii, ale jednocześnie bardzo trudne. Tomasz Hypki z magazynu "Skrzydlata Polska" mówi, że nie jest pewne, czy uda się wydobyć wszystkie szczątki samolotu z Atlantyku. - Oceany mają kilka kilometrów głębokości. Ustalenie miejsca i wydobycie wraku jest technicznie niemożliwe, a do tego nieopłacalne i zbyt ryzykowne - powiedział Hypki.
Trwa dramat rodzin zaginionych pasażerów Airbusa
Rodziny i bliscy pasażerów samolotu Air France wyczekują już drugą dobę wieści o akcji poszukiwawczej. Rząd obiecał, że umożliwi tym, którzy zechcą, przelot nad miejscem tragedii.
Od minionego przedpołudnia kilkadziesiąt rodzin i bliskich pasażerów Airbusa A330, przebywało w specjalnej strefie na największym paryskim lotnisku Roissy w otoczeniu psychologów i ekip medycznych. Do strefy, odizolowanej od świata zewnętrznego, nie mają wstępu dziennikarze.
Ubiegłą noc rodziny pasażerów spędziły w hotelach w pobliżu lotniska na koszt Air France. We wtorek rano przewieziono je z powrotem do specjalnej strefy w porcie lotniczym. Stacje telewizyjne pokazywały wiele razy ukryte w dłoniach i zapłakane twarze osób przechodzących z podstawionych autobusów do hali lotniska w eskorcie policji.
Podobne "komórki kryzysowe" otworzono w innych miejscach będących ostatecznym celem podróży pasażerów lotu z Rio, np. w porcie lotniczym w Tuluzie. Air France poinformowały, że do asystowania rodzinom dotkniętym katastrofą zmobilizowały w Rio i Paryżu około stu wolontariuszy.
Mimo to niektóre rodziny pasażerów żalą się na brak informacji, problemy z dodzwonieniem się na specjalne linie telefoniczne. - Mówi się o komórce pomocy psychologicznej, ale nie dla tych, którzy są poza Roissy. Chciałbym przynajmniej, by lekarz mógł porozmawiać z moimi rodzicami przez telefon - mówił dziennikowi "Le Parisien" Michel z Burgundii, brat zaginionej 29- letniej pasażerki lotu z Rio.
Minister transportu Jean-Louis Borloo obiecał rodzinom pasażerów, że władze zorganizują w najbliższym czasie lot nad miejscem katastrofy dla tych, którzy będą sobie tego życzyć.
W przyszły poniedziałek z rodzinami ma się ponownie spotkać prezydent Nicolas Sarkozy, który już pierwszego dnia odwiedził je na paryskim lotnisku.
Pałac Elizejski ogłosił też, że szef państwa będzie uczestniczył w środę po południu we mszy ekumenicznej, która odbędzie się w paryskiej katedrze Notre-Dame z udziałem rodzin pasażerów Airbusa oraz personelu Air France.
Samolot linii Air France, lecący z Rio de Janeiro do Paryża, zniknął z ekranów radarów w poniedziałek rano. Na pokładzie było 228 osób z 32 krajów, w tym 61 Francuzów (nie licząc 12 francuskich członków załogi), 58 Brazylijczyków i 26 Niemców. Było tam także dwóch obywateli polskich.
Przed zniknięciem samolot nadał automatyczny sygnał o zwarciu elektrycznym. Eksperci wskazują, że nie ma wystarczających informacji, by określić przyczyny ewentualnej katastrofy.