"Odłamek spadł do mojego ogródka - mógł mnie zabić"
Mieszkaniec wsi Głęboczek twierdzi, że we wtorek po południu na jego
posesję spadł ok. pięciokilogramowy odłamek pocisku, zdetonowanego
przez saperów na oddalonym o kilometr poligonie. Szedłem przez podwórko, kiedy usłyszałem świst, gdy się odwróciłem jakieś cztery metry ode mnie była w ziemi była dziura głęboka na jakieś 30 cm a w niej leżał świeży odłamek - relacjonował zdarzenie Ryszard Kacała.
28.05.2008 | aktual.: 28.05.2008 15:08
Wojsko potwierdza niszczenie tam starych pocisków z II wojny światowej, zaprzecza jednak, by odłamek pochodził z wtorkowych detonacji. Sprawę wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa i specjalna komisja.
Kacała twierdzi, że odłamek spadał na teren jego posesji we wtorek ok. godz. 17.00.
O znalezionym odłamku mężczyzna powiadomił policję. Funkcjonariusze - jak twierdzi - szybko zjawili się na miejscu, ale uznali, że należy wezwać Żandarmerię Wojskową i saperów. Według Kacały wojskowi przyjechali dopiero po dwóch godzinach. Nie przedstawili się, szybko zabrali odłamek i odjechali nie zostawiając żadnego protokołu- powiedział Ryszard Kacała.
W środę, gdy o odłamku zaczęły informować media, rzecznik dowódcy Wojsk Lądowych ppłk Sławomir Lewandowski oświadczył, że 27 maja patrol saperski 2. Brygady Zmechanizowanej w Złocieńcu ok. godz. 17 detonował na pasie taktycznym pobliskiego poligonu osiem pochodzących z czasów II wojny światowej pocisków artyleryjskich o łącznej masie 40 kg, jednak ze wstępnych ustaleń wynika, że znalezionego na prywatnej posesji odłamka nie można łączyć z przeprowadzoną dzień wczesniej kontrolowaną denotacją.
W ocenie ekspertów zewnętrzny stan odłamka wskazuje, że znajdował się on na posesji od dłuższego czasu i stanowi fragment pocisku innego niż te, które były wysadzane w dniu wczorajszym - czytamy w przesłanym komunikacie.
Rzecznik dowódcy Wojsk Lądowych dodał, że dowódca 2. Brygady Zmechanizowanej powołał już komisję do zbadania wszystkich szczegółów zdarzenia.
Mieszkańcy Głęboczka nie wierzą w ustalenia wojska. Ryszard Kacała zapewniał, że odłamek spadł na jego posesję we wtorek. Dowodem mają być dwa zdjęcia odłamka wykonane przez jedną z mieszkanek wsi niedługo po znalezieniu fragmentu pocisku.