Odkrywcy "złotego pociągu" rozżaleni. "Czujemy się pomijani"
Sześć dni spędzą w Wałbrzychu saperzy z Brzegu. Na wniosek wojewody dolnośląskiego, żołnierze będą sprawdzać, czy w miejscu ukrycia legendarnego pociągu, nie ma zagrożenia wybuchem min lub innych niebezpiecznych urządzeń. Tymczasem odkrywcy obiektu nie kryją swojego rozżalenia postawą władz Wałbrzycha i regionu.
Obszar penetracji został ogrodzony, osoby postronne nie mają tam już dostępu. - Nasze działania dotyczą wyłącznie bezpieczeństwa. Sprawdzenie będzie dokonywane za pomocą wykrywacza min - mówi płk Artur Talik.
Jak zaznaczają wojskowi, sprawdzanie gruntu nie oznacza rozpoczęcia poszukiwań pociągu, o którym mówią jego znalazcy.
Odkrywcy z kolei nie kryją, że są rozżaleni postawą władz Wałbrzycha i regionu. Piotr Koper i Andreas Richter nie zostali bowiem zaproszeni na konferencję prasową, której tematem były prace saperskie wykonywane w miejscu, wskazanym wcześniej przez eksploratorów. - Czujemy się pomijani - mówi Koper.
Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej wyjaśnił, że na obecnym etapie sprawy pociągu, priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom. - Musimy postępować zgodnie z procedurami - podkreśla Szełemej.