Odciski komendanta
Policjanci z Raciborza twierdzą, że szef komendy zajmuje się polityką, wspiera działaczy SLD i wykorzystuje do tego swoich podwładnych. Podinsp. Edward Mazur twierdzi, że zarzuty wobec niego to stek bzdur i krecia robota tych, którym nadepnął na odcisk. Sprawą zajęli się kontrolerzy wydziału ochrony informacji niejawnych i inspekcji Śląskiej Komendy Policji.
19.09.2005 | aktual.: 19.09.2005 08:00
Zastrzegający sobie anonimowość policjanci z Raciborza skarżą się, że komendant kazał swojemu kierowcy zbierać podpisy pod listą poparcia dla Jadwigi Hyrczyk-Franczyk, kandydatki do Senatu. Kandydatka też stanowczo zaprzecza, jakoby prosiła komendanta o taką przysługę. Listy w komendzie jednak były. Potwierdzili to ∑ tamtejsi policjanci. Żaden z nich nie zgodził się jednak na podanie nazwiska. Nie wiadomo tylko, kto listy kandydatki do Senatu przyniósł do komendy. Podpisy zbierało wiele osób. — Nie mogę za wszystkich ręczyć — mówi Jadwiga Hyrczyk-Franczyk i zapewnia, że cała ta sytuacja jest dla niej obrzydliwa.
Autorzy listu twierdzą ponadto, że osoby, które zbierały podpisy pod listą Jadwigi Hyrczyk-Franczyk (w tym pracownicy cywilni) dostali duże nagrody na święto policji. Opisują nieoficjalną imprezę, którą urządzono w okolicach Raciborza: „Mazur wymyślił, że pokaże się lokalnym politykom i zorganizuje cichą imprezę (...). Komendant wydał dokładne polecenia, kto co ma kupić. (...) Kto się chciał wycofać, ten miał u pana komendanta duży minus! Co bardziej mądrzy przełożeni pouciekali na urlopy, żeby nie firmować prywatnej imprezy pana Mazura za pieniądze zwykłych policjantów, których nikt o zdanie nie pytał (...). ”
Mazur potwierdza, że taka impreza rzeczywiście się odbyła. — Jako szef placówki zorganizowałem oficjalną imprezę z okazji naszego święta w miejskim muzeum. Ogłoszono listę awansów i osób nagrodzonych. Były podziękowania i oficjalne przemówienia. Na nic innego nie mieliśmy pieniędzy. Tymczasem policjanci po prostu chcieli się spotkać. Zorganizowali prywatną uroczystość i zaprosili mnie na nią. Jestem ich szefem i uznałem, że muszę tam być. Z organizacją tego spotkania nie miałem nic wspólnego — wyjaśnia podinsp. Mazur. Dodaje, że podstawą przyznawania nagród dla raciborskich funkcjonariuszy są tylko i wyłącznie wyniki pracy. Nazwiska kandydatów do dodatkowych gratyfikacji podają komendantowi bezpośredni przełożeni szeregowych funkcjonariuszy.
– Doskonale wiem, kto na mnie donosi. To były policjant, który nie nadawał się do tej pracy. Zwykły przestępca. Już wcześniej próbował mnie zniszczyć. Przez niego zarzucono mi między innymi, że nie dopilnowałem swoich funkcjonariuszy. Chodziło o ich wizytę w agencji towarzyskiej. Dwa dni temu otrzymałem z Prokuratury Okręgowej decyzję o umorzeniu śledztwa z powodu niepopełnienia przestępstwa. Jestem pewien, że i tym razem wyniki kontroli nie wykażą żadnych nieprawidłowości. Moja komenda w rankingach KWP jest zawsze w ścisłej czołówce — podkreśla Mazur.
Sprawą zajmują się kontrolerzy Śląskiej Wojewódzkiej Komendy Policji. Wyjaśnią, czy podinsp. Mazur istotnie nadużył stanowiska, czy też bezpodstawnie został o to posądzony.
Powiedzieli nam
Podinsp. Henryk Mordeja, zastępca komendanta KPP w Raciborzu Listy w komendzie nie widziałem. Sam poparłem Jadwigę Hyrczyk-Franczyk. Jednak zrobiłem to podczas sesji w Urzędzie Miejskim. Jestem radnym. Startowałem z listy SLD, ale nie należę do partii. Nie ukrywam jednak swoich lewicowych sympatii. Policjant ma prawo działać w samorządzie. Jestem rodowitym raciborzaninem i cieszę się, gdy dla moich wyborców mogę od czasu do czasu załatwić choćby chodnik. Nie pamiętam, czy brałem udział w imprezie pod Raciborzem. Jeżdżę na różne spotkania. Nie muszę wszystkich pamiętać.
Asp. sztab. Mirosław Wolszczak, rzecznik KPP Nic mi nie wiadomo na temat rzekomej listy z poparciem dla kandydatki na senatora. Nie mogę komentować zarzutów pod adresem komendanta Edwarda Mazura.
Aldona Minorczyk-Cichy