Odcienie Ameryki
Katrina obnażyła amerykańską słabość: zamożność i status społeczny często idzie w parze z rasą. Większość z ofiar huraganu Katrina - nie tylko zabitych, ale także tych, którzy stracili wszystko, co posiadali - stanowią czarnoskórzy obywatele Stanów Zjednoczonych. Dziś wskazuje się, że rozpoczęta w początku XX w. "rewolucja tolerancji" została zahamowana. Za ten kryzys często obwinia się samych Czarnych pisze Radosław Korzycki z Nashville (amerykańskie Południe) w "Tygodniku Powszechnym".
Żyją zepchnięci głównie do ubogich miejskich dzielnic; prawie 68 proc. mieszkańców Nowego Orleanu to Czarni. Oni też najbardziej ucierpieli w huraganie i następującej po nim powodzi. Nieżyczliwi Ameryce komentatorzy nazwali Orlean “miastem Trzeciego Świata”, w którym, podobnie jak w afrykańskich metropoliach, cierpią wyłącznie Czarni. To przesada. Ale statystyki opisujące strukturalną biedę są bezlitosne.
Biała większość, przyznajmy, wychodzi Czarnym naprzeciw, rozliczając - dopiero dziś - uśpione zbrodnie sprzed lat. Ściganie sędziwych morderców, mających na sumieniu zabójstwa działaczy praw obywatelskich z gorących lat 60., przypomina wyciąganie trupa z szafy.
Publicystka Barbara Diggs-Brown napisała, że największy wysiłek społeczeństwa USA na drodze do równouprawnienia został uczyniony. “Teraz wszystko zależy od nich” - dodała, nakładając dalszą odpowiedzialność na Afroamerykanów - czytamy w "Tygodniku Powszechnym".