Od wskaźników długu gminom nie ubędzie

Czy w trzy miesiące można uzdrowić finanse
tonącej w długach gminy? Wójt bankrutującego Brzozia uważa, że
nie. Podobnego zdania są specjaliści od lokalnych budżetów. Ale z
ustawy o finansach publicznych wynika coś innego. Winne są
wskaźniki zadłużenia, które ciągną polski samorząd na manowce -
pisze "Gazeta Prawna".

Po miesiącu urzędowania Mieczysław Jętczak, mianowany przez premiera wójt Brzozia, który miał wyciągnąć z zapaści finansowej bankrutującą gminę, nie ma dla jej mieszkańców dobrych wieści: nadal nie reguluje rachunków za oświetlenie ulic, składki na ZUS płaci na raty, a jej 2,8-milionowy dług wobec banków zamiast topnieć, ciągle narasta. "Nie udało się nic zrobić, banki nie chcą negocjować zadłużenia - prawo przewiduje odpis w razie upadłości dłużnika, a gmina nie może zbankrutować" - mówi M. Jętczak. Ciągle nie jest gotowy plan uzdrowienia finansów i wójt sceptycznie ocenia możliwości poprawy sytuacji. Wręcz przeciwnie, wskaźnik zadłużenia narasta - na koniec roku 2003 długi stanowiły 96,94 proc. dochodów, a na koniec marca br. osiągnęły już 113 proc. - podaje gazeta.

Problem nie dotyczy jednak wszystkich gmin, które były "pod kreską". W ciągu trzech miesięcy finanse niektórych samorządów uległy cudownemu uzdrowieniu. Z 20 jednostek, które po III kwartale przekroczyły ustawową normę ostrożnościową, zgodnie z którą zadłużenie nie może przekroczyć 60% ich dochodów, na koniec roku połowie udało się zmieścić w przewidywanym limicie. Jak to się stało? "Wiele samorządów korzystało w 2003 r. z programów i pożyczek pomostowych, które zostały spłacone na koniec po rozliczeniu programu SAPARD" - wyjaśnia poprawę w finansach Karlina burmistrz Waldemar Miśko. Miasto na koniec trzeciego kwartału było zadłużone na 62%, a na koniec marca zadłużenie wynosiło 45,8%. Podobną sytuację miał np. Wąchock czy Dobra Szczecińska - informuje dziennik.

Dlatego przedstawiciele lokalnych władz uważają, że liczony co trzy miesiące wskaźnik nie oddaje rzeczywistej sytuacji finansowej gminy. Problem w tym, że od 1 maja br. stał się on kolejnym limitem ograniczającym zadłużenie jednostek samorządu terytorialnego (jst). Do tej pory, zgodnie z art. 114 ustawy o finansach publicznych, łączna kwota długu jednostki samorządu terytorialnego nie mogła przekroczyć 60% dochodów tej jednostki na koniec roku. Od 1 maja zadłużenie nie będzie mogło być wyższe niż 60% także na koniec kwartału - w odniesieniu do dochodów planowanych. Wprowadzono więc nowe ograniczenie, mimo że nie ma prawnych możliwości zmuszenia samorządów do przestrzegania istniejących limitów - na koniec roku przekroczyło je 18 gmin i 1 powiat. Normy związane z "60%" oceniają jako zupełnie bezużyteczne także przedstawiciele instytucji finansowych - pisze "Gazeta Prawna". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)