Od przybyszów z "zieloną kartą" będą wymagane odciski palców
Ministerstwo Bezpieczeństwa Kraju ogłosiło, że na granicy amerykańskiej będzie się pobierać odciski palców także od posiadaczy tzw. zielonej karty, czyli prawa stałego pobytu w USA, za każdym razem, kiedy wracają oni po podróży do kraju.
Nowy przepis wejdzie w życie za kilka miesięcy. Obecnie - od stycznia 2004 r. - odciski palców (wykonywane skanerem, a nie tradycyjnymi metodami z użyciem atramentu) pobierane są tylko od cudzoziemców z wszystkich krajów, przybywających z wizytą do USA, z wyjątkiem obywateli Kanady i Meksyku. Wykonuje się także ich zdjęcia cyfrowe.
Sprawdzono w ten sposób około 61 milionów osób, czy nie mają przy sobie nieważnej wizy i czy nie są notowane jako kryminaliści lub podejrzani o terroryzm.
Rzeczniczka ministerstwa Anna Hinken poinformowała, że podbieranie odcisków palców także od stałych mieszkańców USA (ale jeszcze nie obywateli) pozwoli na wychwycenie osób, które posługują się skradzionymi lub sfałszowanymi zielonymi kartami. Dokumenty takie są szeroko rozpowszechnione - można je nabyć na czarnym rynku.
Corocznie około miliona osób z zielonymi kartami przekracza amerykańską granicę, wyjeżdżając i wracając. W sumie szacuje się, że karty stałego pobytu ma około 12 milionów mieszkańców USA.
Zapowiedź nowych przepisów wywołała już protesty niektórych organizacji obrony praw imigrantów. Twierdzą oni, że pobieranie odcisków palców ma charakter dyskryminacyjny - przypomina wprowadzony po ataku 11 września 2001 i obowiązujący mężczyzn z Bliskiego Wschodu i Azji Południowej wymóg rejestrowania się na policji po przybyciu do USA.
Tymczasem Agencja ds. Imigracji i Służb Celnych zapowiedziała nowy program mający zachęcić pracodawców do niezatrudniania nielegalnych imigrantów.
Pracodawcom proponuje się m.in. donoszenie na pracowników, których zatrudniono na czarno na podstawie podanych przez nich fałszywych danych o własnym statusie. Program - do którego przedsiębiorcy mieliby się włączyć dobrowolnie - przewiduje też, że dokumenty pracowników byłyby kontrolowane przez agentów urzędu imigracyjnego.
Tomasz Zalewski