Polska"Od 6 lat nie mieliśmy tak tragicznej informacji w Polsce"

"Od 6 lat nie mieliśmy tak tragicznej informacji w Polsce"

Szef SLD Grzegorz Napieralski uważa, że zanotowany w tym roku przez GUS ujemny przyrost naturalny to wina 6 lat rządów prawicy: PiS i PO. W jego opinii od 6 lat nie mieliśmy "tak tragicznej informacji". - GUS poinformował nas, że mamy ujemny przyrost naturalny, nie rodzą się dzieci - dodał lider SLD. Przypomniał postulaty społeczne swej partii: in vitro oraz przedszkola i żłobki dla każdego dziecka.

"Od 6 lat nie mieliśmy tak tragicznej informacji w Polsce"
Źródło zdjęć: © PAP

15.09.2011 | aktual.: 15.09.2011 16:21

Szef Sojuszu odniósł się na czwartkowej konferencji prasowej zorganizowanej na placu zabaw w stołecznym parku Ujazdowskim, do najnowszych danych GUS, opublikowanych przez "Dziennik Gazetę Prawną". Według "DGP", w pierwszym półroczu tego roku Polska odnotowała, po raz pierwszy od 6 lat, ujemny przyrost naturalny - w I półroczu tego roku urodziło się o prawie 16 tys. dzieci mniej niż rok wcześniej.

Jak ocenił Napieralski, w Polsce są dwie rzeczywistości. - Jedna rzeczywistość to ta, która jest tutaj nieopodal, kreowana w Sejmie przez większość parlamentarną PO-PSL. To też rzeczywistość wirtualna, którą kreuje Donald Tusk w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i mamy tę prawdziwą, codzienną rzeczywistość - podkreślił.

W jego opinii od 6 lat nie mieliśmy "tak tragicznej informacji". - GUS poinformował nas, że mamy ujemny przyrost naturalny, nie rodzą się dzieci - dodał lider SLD.

Zwrócił uwagę, że od 6 lat "odpowiedzialność za Polskę ponosi prawica spod znaku PiS i PO". - Mają politykę prorodzinną. Jaka to polityka? To bardzo restrykcyjna ustawa antyaborcyjna, to brak w szkole wychowania seksualnego, to brak dostępu i informacji o środkach antykoncepcyjnych - wyliczał Napieralski.

Według niego, polityka ta zbankrutowała. "Gdybyśmy dzisiaj chcieli powiedzieć, jaki jest najskuteczniejszy środek antykoncepcyjny dla młodych ludzi, wszyscy odpowiedzieliby: to kredyt hipoteczny. Dziś młodzi ludzie, którzy pragną mieć dzieci, boją się tego, bo bardzo drogo kosztuje rata za mieszkanie. Boją się mieć dzieci, bo właśnie został podwyższony podatek VAT i codzienne życie jest coraz droższe" - mówił lider Sojuszu.

Jego zdaniem również młodzi ludzie nie decydują się na dzieci, ponieważ brakuje miejsc w przedszkolach. - A jak są, to bardzo drogie dzięki PO i PSL - zaznaczył.

Napieralski powiedział, że tej "bardzo złej polityce" koalicji rządzącej chciałby przeciwstawić "politykę bardzo pozytywną, która pozwoli czuć się ludziom bezpiecznie, być szczęśliwym, mieć upragnione dziecko". - Zamiast wydawać pieniądze na niepotrzebne instytucje, niepotrzebne wydatki, warto byłoby przesunąć je w budżecie państwa i wówczas znalazłyby się pieniądze na metodę in vitro - podkreślił szef SLD.

W jego opinii sensowniej można również wydawać środki przeznaczone na politykę społeczną. - Nasz pomysł na dobrą, pozytywną politykę prorodzinną to zmiana myślenia o polityce pomocy, polityce społecznej, to zmiana kryterium dochodowego tak, aby pieniądze trafiały do tych, do których mają trafić. Nie może być tak, że pod urząd pracy przyjeżdża człowiek w bardzo dobrym samochodzie, bo właśnie zarabia gdzie indziej, ale jeszcze od państwa czerpie pieniądze - podkreślił Napieralski.

Jak dodał, pomysł SLD na politykę prorodzinną, to "przedszkola dla każdego". - Subwencja tak jak w szkole powinna być na przedszkole. Wtedy każdy rodzic jest pewny, że może wrócić do pracy, a jego dziecko będzie pod dobrą opieką, będzie wśród rówieśników - zaznaczył lider Sojuszu. Przypomniał też dwa inne postulaty SLD: gabinet lekarski i stomatolog w każdej szkole.

Szefowa młodzieżówki SLD i kandydatka do Sejmu (nr 3 stołecznej listy) Paulina Piechna-Więckiewicz przekonywała, że darmowe przedszkola i żłobki to nie populizm, ale demokratyczny standard zachodniej Europy. - Polityka prorodzinna dla wszystkich, bez względu na to, skąd są - ze wsi czy z miasta - musi być w takim samym wymiarze tak, aby żadne dziecko i żaden rodzic nie czuł się dyskryminowany - dodała.

Jej zdaniem z taką dyskryminacją mamy do czynienia, kiedy rodzice "zastanawiają się nad tym, czy mieć w ogóle dzieci albo mieć tylko jedno dziecko, bo nie stać ich na dwójkę dzieci". - Opieka lekarska, przedszkola, żłobki, do których trzeba w niektórych miejscach przynosić nawet papier toaletowy czy kredki, są po prostu za drogie - powiedziała Piechna-Więckiewicz.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (928)