Ochroniarze po wyroku
Nie ma już awantur między kibicami na meczach piłki nożnej w Bytowie. A to dlatego, że porządku na stadionie pilnują "ochroniarze" skierowani tu przez sądy. Takich pracowników ma też bytowski szpital, pisze "Głos Pomorza".
28.10.2004 | aktual.: 28.10.2004 06:18
Gazeta pisała wcześniej o precedensowym wyroku bytowskiego sądu, który zgodził się na upublicznienie w gazecie nazwiska pijanego kierowcy. Okazuje się, że to nie jedyne metody stosowane przez tamtejszy wymiar sprawiedliwości. Kierowcy złapani na jeździe po pijanemu, sprawcy drobniejszych przestępstw czy wykroczeń, są często skazywani na prace społeczne.
- Nie interesuje nas, za co zostali ukarani. Ważne, aby kibice na meczu byli bezpieczni. Do zadań skazanych należy utrzymanie porządku i zabezpieczenie stadionu przed pseudokibicami. Zostali wyposażeni w kamizelki, a po meczu sprzątają śmieci pozostawione przez widzów - mówi Andrzej Doleciński, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Poza tym zlecamy im drobniejsze naprawy.
Także w szpitalu można odpracować karę. I tu skierowani przez sąd pracownicy zatrudniani są przy robotach porządkowych i naprawach. - Nie obliczaliśmy, ile oszczędzamy na pracy tych osób, ale takie korzyści są na pewno, bo przecież te prace trzeba by komuś zlecić i za nie zapłacić - mówi Stanisław Hołota z ZOZ w Bytowie.
Wyroki skazujące na prace społeczne nie są niczym nowym. Jednak zdaniem samorządowców, sądy za rzadko stosują tę możliwość. O częstsze orzekanie takich kar apelował ostatnio starosta słupski.
Marek Nadolny, prezes Sądu Rejonowego w Bytowie twierdzi, że jeśli skazany trochę popracuje, to może przemyśli, co zrobił. Gdyby poszedł do więzienia, to narażałby skarb państwa na koszty. Poza tym kara pozbawienia wolności to ostateczność i wymierza się ją dopiero wtedy, gdy łagodniejsza nie spełni swojego zadania.(PAP)