Ochroniarz w izbie przyjęć dla dzieci?
Dyrekcja szpitala dziecięcego chce ochrony dla lekarzy. Medycy boją się agresywnych rodziców. Pediatrzy pełniący dyżury na oddziale i w izbie przyjęć Dolnośląskiego Centrum Pediatrycznego im. Korczaka czują się zagrożeni. Chodzi o zachowania niektórych rodziców, którym zbyt często, zwłaszcza gdy muszą czekać zbyt długo w kolejce z płaczącym maluchem, puszczają nerwy.
07.01.2008 08:22
Dlatego poprosili dyrekcję o wprowadzenie ochrony. Na razie w izbie przyjęc pojawi się monitoring. - Wyzywają wulgarnie, wszczynają awantury. Nie rozumieją, że się nie rozerwiemy. Boimy się - nie kryje Krystyna Kańska, zastępca dyrektora szpitala, im. Korczaka, którą nie raz obraził zniecierpliwiony ojciec czy matka. Z drugiej strony barykady stoją rodzice. - Dla mnie już sam fakt, że dziecko nagle zachorowało i musze jechać do szpitala był strasznym stresem. A oczekiwanie na zbadanie przez lekarza wydawało mi się wiekiem - wspomina matka dwójki małych dzieci. Psycholodzy i niektórzy lekarze ostrzegają, że wprowadzenie ochroniarzy na izbę nie jest dobrym rozwiązaniem problemu i może jeszcze zaostrzyć relacje. - Nadwyręży wzajemne zaufanie - twierdzi psychiatra Władysław Sidorowicz, szef senackiej komisji zdrowia. Choć rozumieją obawy i lekarzy i rodziców. Tym pierwszym brakuje czasu, pracują w dużym stresie. Drudzy nie potrafią zrozumieć, że muszą poczekać.
- W sytuacji i napięcia i poczucia strachu o dziecko przenoszą odpowiedzialność na kogoś innego, czyli lekarza - uważa psychologi i terapeutka rodzinny Elżbieta Moryto-Pecio. Zdaniem prof. Alicji Chybickiej, szefowej Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego wina leży nie po stronie lekarzy czy dyrekcji szpitala, ale niewydolnego systemu w służbie zdrowia. - To bardzo przykre, że rodzice są agresywni wobec lekarzy, ale trudno im się dziwić, bo ich dziecko jest dla nich najważniejsze - ubolewa prof. Alicja Chybicka. Według niej cały problem tkwi w tym, że w szpitalach nie tylko we Wrocławiu ale wszędzie na Dolnym Śląsku dramatycznie brakuje pediatrów. - Tymczasem zniszczono w Polsce pediatrię. Opiekę nad dziećmi przekazano lekarzom rodzinnym, którzy nie są w stanie zająć się nimi w takim stopniu jak pediatra. W szpitalu im. Korczaka na 3 pediatrów dyżurnych przypada 100-1500 dzieci.
Eliza Głowicka