Ocalony na Malediwach Karel Gott: opłakuję ofiary
Opłakuję ofiary i nie mam słów, żeby opisać tragedię, do jakiej doszło - powiedział po powrocie do Pragi 65-letni czeski piosenkarz Karel Gott, który na Malediwach, gdzie wypoczywał ze swoją przyjaciółką i grupą przyjaciół (czeskich muzyków i kompozytorów), cudem przeżył katastrofę po niedzielnym uderzeniu tsunami.
31.12.2004 | aktual.: 31.12.2004 15:53
Byliśmy na małej wyspie. Sunąca na nią ogromna fala rozbiła się, na szczęście, o koralowy atol, i do nas dotarła już jedynie dwumetrowa. Niektóre z niedalekich wysp jednak całkowicie zniknęły pod wodą, inne zostały całkowicie zniszczone - powiedział Gott dziennikarzom.
W naszych bungalowach woda była do kolan. Odcięci od jakichkolwiek informacji, bez prądu, bez wody, bez nadziei, ubrani w kamizelki ratunkowe czekaliśmy przez wiele godzin na jedynym suchym miejscu w centrum wysepki na nadejście kolejnej, śmiertelnej fali - dodał.
Piosenkarz, który wraz grupą czeskich przyjaciół brał później udział w akcji ratunkowej na wyspie, powiedział, że o rozmiarze katastrofy, liczbie śmiertelnych ofiar i skali zniszczeń, dowiedział się dopiero na lotnisku w Kolombo, stolicy Sri Lanki, czekając na połączenie do Wiednia. W samolocie do stolicy Austrii leciało także bardzo wielu rannych, głównie dzieci.
Dopiero w samolocie uświadomiłem sobie ogrom tragedii i bólu. Kiedy człowiek widzi rannych, widzi zniszczenia, wie, ile osób zginęło, ile jest ciągle zaginionych - nie umie znaleźć słów, które oddałyby to, co przeżywa - powiedział Gott, który na konto pomocy ofiar tsunami przekazał wszystkie pieniądze, które miał z sobą na Malediwach. Pomagać będę nadal - zapewnił dziennikarzy.