Obserwatorzy OBWE i RE: referendum w Turcji nie spełniało standardów
Procedury zastosowane w kampanii i podczas niedzielnego referendum w Turcji ws. zmiany systemu rządów nie spełniały międzynarodowych standardów - oceniła misja obserwatorów z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz Rady Europy.
17.04.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:24
- Referendum odbyło się na nierównych zasadach, dwa obozy kampanii nie korzystały z takich samych możliwości - oświadczył szef misji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Cezar Florin Preda, wskazując na dominację kampanii na "tak" w przestrzeni publicznej i mediach. - Późne zmiany w procedurze liczenia głosów usunęły ważne "zabezpieczenie" przed oszustwami - dodał, odnosząc się do decyzji tureckiej komisji wyborczej o zaakceptowaniu nieostemplowanych kart do głosowania.
- Ogólnie rzecz biorąc referendum nie spełniło standardów Rady Europy - zauważył Preda, wskazując, że "ramy prawne są niewystarczające", jeśli chodzi o uzyskanie "procesu prawdziwie demokratycznego". Turcja należy do Rady Europy od 1949 roku.
Przedstawiciel ZPRE zwrócił również uwagę, że referendum zostało zorganizowane w momencie, gdy w Turcji obowiązuje stan wyjątkowy, wprowadzony po nieudanej próbie puczu z 15 lipca zeszłego roku.
Szereg nieprawidłowości
Wtórowała mu Tana de Zuleta z OBWE, według której decyzja tureckiej komisji wyborczej o uznaniu za ważne głosów, które nie miały oficjalnych stempli, osłabiła istotne zabezpieczenia przed oszustwami wyborczymi - informuje agencja AFP.
Jak podaje Associated Press, grupa monitorująca opisała szereg nieprawidłowości w referendum, w tym wypaczoną kampanię na "tak", zastraszanie kampanii na "nie", a także fakt, że pytanie referendalne nie było umieszczone na karcie do głosowania.
De Zuleta podkreśliła, że procedury nie były w pełni zgodne z normami, na których przestrzeganie Turcja się zgodziła.
Zawiesić rozmowy akcesyjne
Szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen oświadczył natomaist, że kampania przed referendum w Turcji nie była ani wolna, ani fair, więc wynik nie posiada legitymacji prawnej. Polityk wezwał do zawieszenia rozmów akcesyjnych z Ankarą.
- Jeżeli partie opozycyjne domagają się skontrolowania głosowania, to powinno ono zostać skontrolowane. Kampania wyborcza nie była ani wolna, ani fair. Dlatego wynik nie ma demokratycznej legitymacji, legitymacji prawa - powiedział Roettgen w rozmowie z agencją dpa.
Polityk CDU ocenił, że wynik osiągnięty przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oznacza "odwrócenie się od Europy". - Kontynuowanie negocjacji akcesyjnych z krajem, który wypowiedział się przeciwko fundamentalnym zasadom Europy, a mianowicie praworządności i demokracji, byłoby sprzecznością samą w sobie - wyjaśnił Roettgen. Takie postępowanie oznaczałoby, zdaniem polityka CDU, "narażenie na poważny szwank demokratycznej i praworządnej wiarygodności Europy".
W niedzielnym referendum konstytucyjnym w Turcji 51,4 procentami głosów zwyciężyli zwolennicy prezydenckiego system rządów, który zastąpi dotychczasowy system parlamentarny; było ich o 1,25 mln więcej niż głosujących przeciwko wprowadzaniu zmian - podała Najwyższa Komisja Wyborcza. Ostateczne wyniki referendum w Turcji mają być znane w ciągu 10-11 dni.