Obrzydliwe propozycje: szukanie pracy we Włoszech to męka
Szukasz we Włoszech innej pracy, niż jako opiekunka starszych osób lub sprzątaczka? Jesteś ambitna, wykształcona, masz duże doświadczenie, mówisz w trzech językach i masz dobrą prezencję? Chcesz znaleźć pracę dając ogłoszenia lub odpowiadając na nie? Zapomnij!
28.09.2012 | aktual.: 07.10.2016 22:42
We włoskim portalu "TroviLavoro" dla osób szukających pracy, ofert skierowanych do Polek i Polaków jest bardzo mało. Więcej propozycji jest zwykle z północy Włoch, niż z południa. Ogłoszenia o interesującej pracy w Rzymie są niestety rzadkością. Czasami ktoś potrzebuje opiekunki do starszej osoby, niani, hostessy, modelki do zdjęć lub tancerki w dyskotece, tzw. kubistki.
Propozycja mocno dwuznaczna
W popularnym "PortaPortese", które jest biblią dla tych wszystkich, którzy czegoś szukają lub coś oferują, można znaleźć więcej ogłoszeń Polek sprzątających na godziny, niż ogłoszeniodawców potrzebujących takich usług. Co prawda ostatnio pojawiają się coraz częściej pracodawcy potrzebujący pracowników znających dobrze język polski, ale są to albo oferty bardzo wyspecjalizowane dla tłumaczy technicznych, albo praca czasowa w call center, albo bardzo dziwne propozycje, takie jak ta...
"Poszukujemy nowego personelu z językiem ojczystym: polski, litewski, rosyjski. Praca na recepcji w hotelu w Rzymie. Współpraca na umowę zlecenie z możliwością przedłużenia kontraktu. Wymagania: wiek poniżej 23 lat, dobra prezencja, znajomość angielskiego, zameldowanie w Rzymie, curriculum, trzy zdjęcia (twarz, popiersie, cała sylwetka)."
- To była oferta pracy w sam raz dla mnie, spełniałam wszystkie wymagania: młoda, ładna, poliglotka. - pewna studentka ucieszyła się bardzo, gdy znalazła właśnie to ogłoszenie. Nie wszystko, jednak było takie oczywiste. - Wysłałam cv i zdjęcia na podany adres mailowy, zdając sobie sprawę, że chętnych będzie bardzo wiele. Po kilku dniach otrzymałam odpowiedź, z prośbą abym przysłała kolejne fotografie, gdzie widać mnie lepiej. Już to wydało mi się podejrzane, ale na pracy mi zależało, więc wysłałam - opowiada.
Rekrutacja w barze
Po kolejnych kilku dniach dziewczyna otrzymała krótką odpowiedź, że może przyjść na rozmowę kwalifikacyjną do takiego i takiego baru. Trochę ją zdziwiło, że pracodawca chce przeprowadzać rekrutację przy kawie, a nie w miejscu pracy, ale pomyślała, że hotel jest w pobliżu lub bar też należy do tego samego właściciela. Pojawiła się w barze o umówionej godzinie. Przy stoliku czekał na nią starszy pan, który ją od razu rozpoznał. Zamiast mówić jej o zakresie obowiązków oraz wynagrodzeniu, wypytywał o życie osobiste, niby to po przyjacielsku łapiąc raz za ramię, raz za kolanko.
- Byłam już bardzo zdenerwowana, gdy facet zaczął mi mówić, że otrzymał tyle zgłoszeń, iż od wybranej kandydatki wymaga czegoś więcej, bo teraz trudno o dobrą pracę. Wtedy nie wytrzymałam i uciekłam - opowiada dziewczyna. Strata nerwów i czasu
Kto wie, ile podobnych historii przydarzyło się naszym rodaczkom, które desperacko szukają uczciwej pracy i trafiały na pseudo-pracodawców, chcących je wykorzystać. Kto pracuje we Włoszech, oferując jakiekolwiek usługi - od sprzątania po naukę języka i dając oraz odpowiadając na ogłoszenia - wie dobrze na ilu maniaków seksualnych można się natknąć. Wielu mężczyzn jest przekonanych, że imigrantki ogłaszające się w rubrykach poświęconych pracy bardzo pilnie potrzebują pieniędzy, są w trudnej sytuacji i nie mają dużego wyboru - myślą, więc, że z tego powodu zgodzą się na więcej niż wymaga tego zwykła praca.
- Daję ogłoszenia regularnie w internecie, we wszystkich mediach, które mają rubryki poświęcone pracy. Dostaję przedziwne telefony od różnych osób, które chyba powinny się leczyć. Zdarzają się też propozycje bardzo jednoznaczne, a przecież ja dokładnie precyzuję w ogłoszeniu, co robię i za ile. Na szczęście na maniaków mam sposób - oddaję od razu telefon mojemu mężowi, który ich odpowiednio zwymyśla. Ile trzeba stracić nerwów i czasu przez takich ludzi - opowiedziała mi jedna z Polek zajmująca się nauczaniem w Rzymie.
O tym, że wielu Włochów traktuje imigrantki i imigrantów, jako przedmioty seksualne, które łatwo i tanio można wykorzystać, świadczą najlepiej ogłoszenia w popularnym portalu dla imigrantów "Stranieri in Italia". Wystarczy wejść na stronę z ofertami pracy, aby od razu znaleźć ogłoszenie, co najmniej dwuznaczne: "Proponuję mieszkanie i wyżywienie osobie pochodzącej z Ameryki Łacińskiej lub Afryki, dynamicznej, o pięknym wyglądzie i orientacji homoseksualnej lub biseksualnej." I, to ma być ogłoszenie o pracy?
Jesteście naprawdę obrzydliwi
Do rubryki ogłoszeń różnych w tym samym portalu dla obcokrajowców lepiej nie zaglądać, bo aż włosy się jeżą. "Mężczyzna dobrze sytuowany oferuje gościnę młodym dziewczynom z zagranicy". No cóż - bardzo bezinteresowny pan... "Oferuję pomoc imigrantkom w potrzebie". Drugi altruista się znalazł. "Szukam dobrze wyposażonych gejów obcokrajowców, oferuję pomoc finansową" i tak dalej i tak dalej w tym właśnie stylu.
Na szczęście włosy się jeżą nie tylko tym wszystkim imigrantkom i imigrantom, którzy czytają te ogłoszenia i desperacko szukając pomocy, bo znaleźli się w potrzebie w obcym kraju, często bez pracy, grosza przy duszy oraz dachu nad głową... Także niejaki Tano się trochę zniesmaczył i też dał ogłoszenie w "stranieriinitalia.it" : "Wszystkim moim rodakom, Włochom, którzy piszą ogłoszenia seksualne skierowane do imigrantów chcę powiedzieć tylko jedno: jesteście naprawdę obrzydliwi! Bez skrupułów chcecie wykorzystać osoby, które naprawdę potrzebują pomocy". Nic, tylko się pod tym podpisać...
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz