Obrońcy zwierząt walczą o prawa... muszek owocówek
Naukowcy prowadzący badania na muszkach owocowych znaleźli się na celowniku obrońców praw zwierząt.
O prawa jakich zwierząt walczą ich obrońcy? Tych obdarzonych największą inteligencją, tych miłych dla oka czy też największych przyjaciół człowieka - psów? Odpowiedź brzmi: żadne z powyższych.
W sobotę rzucono koktajl Mołotowa na samochód Davida Feldheima, naukowca z Uniwersytetu Santa Cruz w Kalifornii. Spalono także samochód należący do innego badacza, podczas gdy kolejny naukowiec otrzymał telefon z pogróżkami. Wszyscy trzej prowadzą badania nad rozwojem mózgu u zwierząt - jednak nie u większych ssaków, co do których ludzie żywią najwięcej uczuć, a u myszy i muszek owocówek.
Jestem przekonany, że 99% ludzkości nie interesuje samopoczucie tych much - skomentował Frankie Trull, przewodniczący Fundacji na rzecz Bioetyki Badań w Waszyngtonie.
Tymczasem, notatka pozostawiona przez Front Wyzwolenia Zwierząt jednemu z zaatakowanych naukowców głosi: "Jeśli któregoś ranka nic z Twojej własności nie zostanie spalone, wtedy możesz uznać, że masz szczęście". To nieco dziwne podejście jak na grupę, której hasłem przewodnim jest "wszystkie czujące stworzenia mają prawo do życia, wolności i korzystania z nich".
Katalog metod stosowanych przez niektóre organizacje na rzecz praw zwierząt bywa imponujący. Organizacja Stop Huntingdon Animal Cruelty znana jest m.in. z psucia systemów komputerowych w Huntingdon Life Sciences, największego w Europie laboratorium prowadzącego testy na zwierzętach. Dzięki wprowadzeniu w Wielkiej Brytanii ostrzejszego prawa, takie sytuacje zdarzają się coraz rzadziej. Z kolei w Stanach Zjednoczonych przypadki przemocy stosowanej wobec naukowców prowadzących badania na zwierzętach są coraz częstsze.