Obrońca Żemka: uniewinnić lub umorzyć sprawę
O uniewinnienie lub umorzenie sprawy z powodu braku przestępstwa, względnie przedawnienia, wniósł adwokat Grzegorza Żemka, mec. Grzegorz Majewski. Twierdził on przed sądem, że b. dyrektor FOZZ przeprowadzał eksperyment ekonomiczny, który nie jest karalny.
28.02.2005 | aktual.: 28.02.2005 17:53
Mowy końcowe wygłosili też dwaj obrońcy b. wicedyrektor Funduszu Janiny Chim. Wnieśli oni o uniewinnienie swej klientki i w niezwykle krótkich, kilkunastominutowych wystąpieniach oświadczyli, że Chim była pozbawiona prawa do obrony oraz że proces nie spełniał wymogów Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
Mec. Majewski w ponad trzygodzinnym wystąpieniu przekonywał, że jego klient jako dyrektor generalny Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego z jednej strony był umocowany w FOZZ przez służby specjalne PRL i faktycznie przez te służby ubezwłasnowolniony, z drugiej jednak, starał się dla dobra kraju wykupywać dług zagraniczny PRL, co mogło przynieść krajowi wielkie zyski.
Eksperyment gospodarczy
Gdyby sąd przyjął, że działanie Żemka to "eksperyment gospodarczy", musiałby go uniewinnić z zarzutów. Powołanie FOZZ było takim eksperymentem gospodarczym, gdy z gospodarki centralnie planowanej wchodziliśmy w kapitalizm - mówił adwokat. Dodawał, że transakcje, jakie prowadził FOZZ, były wówczas w Polsce "operacjami niekonwencjonalnymi", gdy tymczasem w krajach kapitalistycznych takie pojęcia jak: "akredytywa" lub "management portfolio", to pojęcia ogólnie znane.
O eksperymencie można by mówić, gdyby działalność FOZZ była nakierowana rzeczywiście na skup długu, tymczasem poza dwoma firmami oficjalnie wykorzystywanymi do tego skupu, wszystkie pozostałe (było ich co najmniej kilkanaście) nie skupiły ani centa długu - replikowała prokuratura.
Współpraca
Według Majewskiego, Żemek, jako absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, w latach 70. podpisał zobowiązanie do współpracy z wojskowymi służbami specjalnymi PRL, potem wyjechał do Brukseli, później trafił do Banku Handlowego w Warszawie, do ekspozytury tego banku w Luksemburgu, stamtąd zaś - do FOZZ. Mec. Majewski przedstawił system, w myśl którego agenci służb specjalnych są wykorzystywani najpierw do tajnej współpracy, powierza im się coraz poważniejsze zadania, a gdy agent jest już postacią znaną, podpisuje się z nim rozwiązanie współpracy, bo jako osoba ulokowana wysoko w strukturze państwowej nie może już prowadzić zwykłej działalności w wywiadowczej. Z Żemkiem rozwiązanie współpracy podpisano w 1985 r. - dodał obrońca.
Wskazywał on, że osobą, która w swoich rękach skupiała pełnię władzy i decyzji w sprawie długu PRL, był wiceminister finansów Janusz Sawicki, który szefował radom nadzorczym FOZZ, Banku PKO SA, Banku Handlowego, a także główny negocjator Polski ds. restrukturyzacji zagranicznego długu. To on zaproponował Żemkowi dyrektorską funkcję w FOZZ. Żemek zaś, według adwokata, chciał zajmować się skupem długu i odzyskaniem "czarnych pieniędzy" wywiezionych z Polski przez centrale handlu zagranicznego. Robił to bałaganiarsko, ale miał misję - przekonywał mec. Majewski.
Trudno uwierzyć, że w całej Polsce tylko Żemek był fachowcem, który mógł pełnić powierzoną mu funkcję - naukowcy i bankowcy też wyjeżdżali na Zachód, by uczyć się gospodarki kapitalistycznej i uczyć o niej w kraju - odparła prokuratura.
Obrońca podkreślił na koniec, że medialne pokazywanie adwokatury, jako sprawcy przedawnienia procesu, jest niesłuszne. Do przedawnienia może prowadzić pośpiech, nierzetelność gromadzenia dokumentów, niezrozumiałe przetrzymywanie sprawy w prokuraturze, długi czas, jaki minął przed wejściem procesu na wokandę, i wreszcie zmiana sędziego prowadzącego - powiedział obrońca, wnosząc o oczyszczenie Żemka z zarzutów.
"Legitymacja do merytorycznej obrony"
Do formalnych zarzutów wobec procesu ograniczyli swoje mowy obrońcy Chim. Obaj mówili, że wobec tego, iż oskarżona wypowiedziała im pełnomocnictwa, a sąd mimo to ustanowił ich obrońcami z urzędu, nie mają "legitymacji do merytorycznej obrony" Chim.
Mec. Jacek Brydak wniósł o uniewinnienie swej klientki lub wznowienie przewodu sądowego i przeprowadzenie procesu, zgodnie ze standardami konstytucji, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz procedury karnej. Odnosząc się do przewlekłości postępowania, Brydak podkreślił, że akta sprawy FOZZ były w prokuraturze przez ok. 2200 dni, a w dyspozycji sądu - przez ok. 2700 dni. Przypisywana adwokatom przewlekłość kilku dni to 0,06 promila - mówił.
To ma być obrona oskarżonej Chim, a nie pana, w postępowaniu dyscyplinarnym - skomentował te słowa sędzia Andrzej Kryże.
Na koniec swego wystąpienia mec. Brydak oświadczył, że w związku ze sposobem, w jaki po wypowiedzeniu mu obrony przez Chim został ustanowiony przez sąd jej obrońcą z urzędu, wnosi o nieprzypisywanie mu wynagrodzenia za obronę z urzędu. Takie stanowisko zajął mec. Marcin Ziębiński, drugi adwokat Chim. Mówił on też, że sąd był w czasie procesu stronniczy. Proces powinien być tak przygotowany, by nie trzeba było naginać prawa - dodał.
Ma pan szczęście, że żyje pan tu i teraz, w tym kraju, bo przed każdym sądem na świecie byłby pan pozbawiony prawa wykonywania zawodu - powiedział Ziębińskiemu sędzia Kryże, zanim ogłosił przerwę w procesie do środy.