Obóz pracy po francusku
Szokujące relacje świadków, którzy wrócili z pracy za granicą - Francuska robota
Firma Europe Artisans Sp. z o.o. w Poznaniu proponuje pracę we Francji. Z relacji świadków wynika, że na miejscu są wykorzystywani, kierowani do innych pracodawców, nie dostają pensji i mieszkają w skandalicznych warunkach. Obozy pracy w wersji francuskiej?
Dzień dobry, tutaj firma Europe Artisans proponująca pracę we Francji. Proszę o pozostawienie nazwiska i numeru kontaktowego po usłyszeniu sygnału. Od tego komunikatu dla wielu ludzi rozpoczął się koszmar pracy we Francji. Sprawdziliśmy w Krajowym Rejestrze Sądowym. Firma zajmuje się m.in. robotami budowlanymi, ogrodnictwem, a nawet produkcją materacy. Jednak o pośrednictwie pracy nie ma ani słowa... Pracownicy wysłani przez Europę Artisans do Francji, którym udało się uciec, mówią, że zostali oszukani przez spółkę i żądają wypłaty zarobionych pieniędzy. Miesiąc temu wróciłem z Francji– twierdzi Michał z Poznania. Do dziś walczę o wynagrodzenie.
Zabierali pieniądze
Zanim Michał dostał pracę we Francji, musiał w Polsce otworzyć własną działalność gospodarczą. Tego wymagała spółka z Poznania. Najpierw dwa miesiące pracowałem na Korsyce u farmera, wycinałem drzewa i kosiłem trawę– mówi. Jeszcze w Polsce zapewniano mnie, że będę miał wyżywienie i superwarunki. Na miejscu okazało się, że muszę spać w szopie i nie dostanę posiłków.Zaalarmował spółkę w Poznaniu. Jako rekompensatę za złe warunki firma skierowała go do pracy na kontynencie. Zgodnie z umową miał tam wykonywać roboty ogólnobudowalne i wykończeniowe, choć jako przedmiot działalności swojej firmy ma wpisane: działalność usługowa związana z zagospodarowaniem terenów zieleni oraz malowanie. O robotach na wysokościach nie było mowy.
Pobity przez pracodawcę
Michał wrócił do Poznania na początku listopada, choć kontrakt miał trwać do lutego. Skąd tak szybki powrót? Na miejscu Michał zorientował się, że choć umowa opiewała na 1000 euro wynagrodzenia, na jego konto wpływało ponad 100 euro mniej. Reszta została odciągnięta podobno na składki– mówi Michał. W umowie nie było jednak o tym mowy. Sprawdziliśmy– na umowie zawartej między firmą Europe Artisans a Michałem jest wyraźnie napisane, że ,,Zamawiający” nie ubezpiecza ,,Wykonawcy”. Próbowałem walczyć o swoje, ale zostałem pobity przez pracodawcę i trafiłem do szpitala. Jednocześnie zwolniono mnie z pracy. Teraz muszę uregulować koszty leczenia, około 600 euro. Najciekawszy jest jednak okres wypowiedzenia określony w umowie– wynosi 1 dzień. Rozwiązano ze mną umowę, kiedy byłem w szpitalu. Tak chyba nie powinno być– zastanawia się Michał. Po powrocie do Poznania udał się do biura Europe Artisans po zarobione pieniądze. Chciał rozmawiać z właścicielem firmy, którym jest Francuz Marc Boucher. Ten jednak był
nieosiągalny – tak twierdzi poszkodowany. Spółka jest mi jeszcze winna 900 euro. Powiedzieli, że nie odzyskam tych pieniędzy.
Obóz na Korsyce
Relacje Michała potwierdza Arek z Poznania. On także w czasie tegorocznych wakacji skorzystał z usług Europe Artisans. – Przyszedłem do biura, zostawiłem swoje CV. Zaproponowano mi pracę na farmie. Jednak nie chciałem jechać, bo znajdowała się ona na Korsyce... Daleko, gorąco... stwierdziłem, że poczekam na inną ofertę. Po kilku dniach pracownik spółki skontaktował się z mężczyzną i zaproponował mu pracę też we Francji, ale na kontynencie, znacznie bliżej. Kiedy już dojechaliśmy do głównej bazy, okazało się, że nie ma dla mnie pracy– mówi Arek. Miałem do wyboru, albo wracać na własny koszt do Polski, albo jechać na Korsykę... Co miałem zrobić? Wybrałem pracę. Trafił do tego samego farmera, co Michał. Były tam tylko szczury, myszy i my...– dodaje zdenerwowany. W pracy nie wytrzymaliśmy zbyt długo– przyznaje Arek. Musieliśmy pracować po 12 godzin w trakcie największych upałów. Gdybyśmy nie wywalczyli sobie zaliczki, umarlibyśmy z głodu.Za dojazd do pracy firma potrąciła mężczyznom z pierwszej pensji po
50 euro. Powrót musieli opłacić z własnej kieszeni. Niestety, kiedy wróciliśmy do Polski, okazało się, że farmer z Korsyki nie przelał nam całej wypłaty w wysokości tysiąca euro. Kiedy zwróciliśmy się o wyjaśnienie do biura Europe Artisans, jej pracownik oznajmił nam, że nie mają wpływu na tego pracodawcę– kończy swoją opowieść Arek.
Pośrednik?
Prawnie firma wygląda na dobrze zorganizowaną i nie budzącą wątpliwości. Jednak, jak twierdzą poszkodowani, pracowali nie w spółce Marca Bouchera, tylko u przypadkowych ludzi, którzy płacili za Polaków Francuzowi. Jeśli to prawda, wtedy można mówić o pośrednictwie. Pracownicy firmy tłumaczą, że to nie tak. Zajmujemy się usługami ogólnobudowlanymi. Poszukujemy ludzi, którzy będą wykonywali zlecenia na terenie Francji dla zleceniodawców jako podwykonawcy naszej firmy. Wyszukujemy ludzi, zlecenia dla tych ludzi i ich zawozimy do Francji albo osoba sama przyjeżdża na miejsce wykonania tego zlecenia. Nic mi o tym nie wiadomo, żebyśmy byli zarejestrowani jako biuro pośrednictwo pracy– mówi Marcin Wiatrowski z Europe Artisans. Od zleceniodawców francuskich dostajemy pieniądze za wykonanie usług, np. stolarskich, murarskich czy spawalniczych. Czyli jest to praca, w której nie jest się pracownikiem, tylko podwykonawcą. My płacimy ludziom, którzy podpisali z nami umowę.Odmiennego zdania jest Zdzisław Sawala,
dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu: Firma, która wysyła ludzi do pracy, a nawet tylko służy jako punkt kontaktowy, musi mieć do tego specjalne upoważnienie. Jeśli nie podają ludziom adresu i nie każą im się skontaktować z firmą indywidualnie, to jest to bardzo podejrzane. Każda spółka świadcząca tego typu usługi musi być zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Agencji Zatrudnienia. Jeśli nie jest, działa nielegalnie i trzeba ten fakt zgłosić na policję– dodaje Zdzisław Sawala. Wszystkie biura i agencje pośrednictwa pracy znajdują się na stroniewww.kraz.praca.gov.pl. W Wydziale Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta Poznania dowiedzieliśmy się, że firma Europe Artisans. może wysyłać pracowników za granicę legalnie, jeśli ma swoją filię we Francji. Tymczasem francuska nazwa spółki to ,,S.A.R.L. BOUCHER” Sp. z o.o., gdzie szefem też jest Marc Boucher.
Imiona bohaterów zmieniono.
Joanna Małecka, Anna Skoczek