"Obok Okrągłego Stołu potrzeba komisji prawdy"
Okrągły Stół w Polsce był dziełem
geniusza, ale uzupełnieniem dla niego powinna być komisja prawdy -
pisze w dzienniku "Guardian" brytyjski
historyk Timothy Garton Ash.
21.05.2009 | aktual.: 21.05.2009 12:50
Okrągły Stół to - jak podkreśla - "symbol nowego rodzaju pokojowej, wynegocjowanej rewolucji, która w 1989 r. wyparła tę dawną, brutalną z 1789 r. Okrągły Stół zastąpił gilotynę".
Ash pisze, że rok 1989 kojarzy się większości ludzi ze zburzeniem muru berlińskiego, ewentualnie z aksamitną rewolucją w Czechosłowacji albo z obaleniem i straceniem Nicolae Ceausescu w Rumunii.
"W zestawieniu z tymi wydarzeniami żmudne negocjacje w pierwszej połowie roku w Polsce i na Węgrzech w niczym nie przypominają rewolucji. Okrągły Stół, nawet z siedzącymi wokół ludźmi, nie wygląda fascynująco w telewizji. Nawet przełomowe, połowicznie wolne polskie wybory 4 czerwca 1989 r., które bezpośrednio doprowadziły do objęcia urzędu w sowieckim jeszcze wówczas bloku przez pierwszego niekomunistycznego premiera, było dość spokojnym wydarzeniem. Założę się, że w ich 20. rocznicę 4 czerwca tego roku media będą dużo więcej pisać o masakrze na Placu Tiananmen, do której doszło tego samego dnia" - pisze Ash.
Zastrzega, że uwagi te nie mają na celu propagowania "bardzo charakterystycznego polskiego kwękania", że świat nie docenia roli Polski.
"Chciałbym raczej wskazać, że jeśli koncentrujemy się na tym, co znane i telegeniczne, umyka nam prawdziwe nowatorstwo wydarzeń z 1989 r. w Europie Środkowej" - pisze.
Jak podkreśla, przy wspólnym, "pośpiesznie i niezbyt dobrze wykonanym stole" spotkały się z jednej strony soft power masowego ruchu społecznego, z drugiej ludzie nadal dzierżący podstawowe narzędzia hard power, a z trzeciej przedstawiciele innych instytucji, w tym Kościoła.
"W żadnym momencie nikt nie mógł być pewien, czy następny krok nie będzie krokiem za daleko - dla krajowych zwolenników twardej linii albo dla Kremla. Nikt tego wcześniej nie robił. Nikt nie wiedział, jak można to zrobić" - podkreśla Ash.
Jak pisze, odwiedził niedawno prezydenta Lecha Kaczyńskiego, "konserwatywnego populistę, który 5 lat temu zbudował swą kampanię wyborczą na oskarżeniach, że nie zerwano wystarczająco wyraźnie i radykalnie z komunistyczną przeszłością". Nawet on powiedział, że porozumienie osiągnięte przy Okrągłym Stole "było maksimum tego, co można było bezpiecznie spróbować osiągnąć na początku 1989 r.".
Ash dodaje, że odwiedził także generała Wojciecha Jaruzelskiego, który podkreślił, iż zderzał się z oporem w swej własnej partii, wojsku i policji.
"Ten pokojowy triumf, zrodzony przy Okrągłym Stole i przypieczętowany w połowicznie wolnych wyborach, nie był bynajmniej nieunikniony. (...) Ten nowy model antyjakobińskiej rewolucji ze swym surrealistycznym spotkaniem byłych więźniów oraz ich byłych dozorców i oprawców wymaga bolesnego, moralnie odpychającego kompromisu. Nie ma momentu rewolucyjnego oczyszczenia. Granica między złą przeszłością i dobrą przeszłością zostaje z konieczności zatarta" - podkreśla Ash.
Z tego względu demony przeszłości nie znikają nawet po wielu latach. "Dlatego po 20 latach jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że niezbędnym uzupełnieniem Okrągłego Stołu jest komisja prawdy. Nie odwlekane i prawnie wątpliwe procesy karne - jak ten, który będzie zapewne towarzyszył generałowi Jaruzelskiemu do grobu. I nie arbitralne, stronnicze czystki, tylko(...) publiczna, kompleksowa, sprawiedliwa, symboliczna konfrontacja nowej demokracji z jej trudną przeszłością w całej swej ludzkiej złożoności" - podkreśla.
Ash zwraca uwagę, że taka właśnie komisja prawdy powstała w Republice Południowej Afryki i przewodził jej arcybiskup Desmond Tutu. "Gdyby tylko polski Kościół katolicki miał swego Desmonda Tutu(...) Ale polski Tutu zasiadał już wtedy w Rzymie" - czytamy.
"Polski nowy model rewolucji z 1989 r. pozostaje wielkim, przełomowym wydarzeniem. Ale celem badania historii jest także nauka na ludzkich błędach, które czasem stają się widoczne dopiero po latach. Tak więc następnym razem, gdy jakieś państwo wychodzące z dyktatury i konfliktu domowego zleci stolarzom wykonanie okrągłego stołu, powinno zacząć od razu myśleć także o komisji historycznej. Jak się na tym zastanowić, mogłaby ona nawet skorzystać z tego samego stołu" - kończy swój artykuł Ash.