Oblewają kwasem i trują uczennice, bo chodzą do szkoły
Ponad 80 afgańskich uczennic trafiło do szpitala z bólem głowy i nudnościami. Podejrzewa się, że po raz trzeci w ciągu dwóch tygodni doszło do zbiorowego zatrucia
w szkole dla dziewcząt - poinformowali przedstawiciele władz i
lekarze.
Uczennice stały przed wejściem do szkoły w mieście Mahmud-e-Raki (stolica prowincji Kapisa) w północno-wschodnim Afganistanie, gdy nagle na dziedzińcu poczuły dziwny zapach. Jedna z dziewcząt upadła na ziemię, potem zasłabły kolejne uczennice - powiedziała dyrektorka szkoły, która sama trafiła do szpitala. Kobieta ma kłopoty z oddychaniem.
W sumie hospitalizowano 98 osób: 84 uczennice, dyrektorkę, 11 nauczycielek i dwie sprzątaczki.
Poszkodowane były odwożone do szpitala karetkami i wozami policyjnymi.
Po południu ze szpitala wypisano ok. 60 pacjentek; ok. 30 kobiet pozostawiono na obserwacji.
Zaledwie dzień wcześniej do szpitala trafiło ponad 50 uczennic innej afgańskiej szkoły, położonej ok. 50 km na północ od Kabulu. Także te pacjentki odczuwały nudności, zawroty głowy, dreszcze i skarżyły się na migreny.
Do podobnego zdarzenia doszło pod koniec kwietnia, gdy zatruciu uległo ok. 40 uczennic.
Nie jest jasne, czy ostatni z incydentów był rozmyślnym atakiem talibów lub innych ekstremistów sprzeciwiających się edukacji kobiet. Jednak w ostatnim czasie zwłaszcza w uważanych za bardziej konserwatywne regionach na południu Afganistanu nasiliły się ataki na uczennice. Doszło m.in. do przypadków oblania ich kwasem i spalenia szkół.
Rzecznik afgańskiego MSW powiedział, że trwa śledztwo w sprawie wtorkowego zatrucia.
Za rządów talibów, w latach 1996-2001, kobietom nie wolno było uczęszczać do szkół, a wiele placówek zostało zamkniętych.
