Oblał się benzyną; chciał rozmawiać z Pospieszalskim
Mężczyzna przykuł się do barierki przy wejściu do budynku Telewizji Polskiej, oblał benzyną i zagroził, że się podpali. Żądał spotkania z Janem Pospieszalskim. Informację tę potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską podinsp. Maciej Karczyński, rzecznik stołecznej policji.
Wszystko zaczęło się ok. godziny 17:00. Mężczyzna - w średnim wieku - przykuł się do barierki, oblał benzyną. W ręku trzymał zapałki. Chciał spotkać się z Janem Pospieszalskim. - Dostałem wezwanie, że mężczyzna chce podpalić się benzyną i jest zagrożenie. Uznałem więc, że wystąpię dziś w roli negocjatora, a nie redaktora - opowiada Wirtualnej Polsce Jan Pospieszalski.
- Był ofiarą niesprawiedliwego postępowania sądowego. Żalił się, że kielecka prokuratura zignorowała doniesienia o przestępstwie. Był pobity, miał uszkodzenia głowy. Twierdzi, że w Kielcach działa mafia i lokalne układy, które uniemożliwiają pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności - mówi dziennikarz.
- Oblał się benzyną, aby zaprotestować przeciw bezkarności i niesprawiedliwości jaka w Polsce się dzieje. Udało mi się go przekonać, aby oddał zapałki. Trochę to trwało, ale skończyło się na tym, że zaraz będzie przesłuchiwany przez policję, a potem ja - opowiada Pospieszalski.
Dlaczego mężczyzna wybrał akurat budynek TVP? - Telewizja Polska od zawsze cieszy się autorytetem i zaufaniem za sprawą reporterów, jak np. Elżbieta Jaworowicz, którzy zajmują się tematyką społeczną. Problemy społeczne często pojawiają się również w moim programie. Wybrał mnie, bo myślał, że z empatią pochylę się nad jego problemami. Przyniósł mi grubą teczkę z dowodami, np. zdjęciami RTG, więc muszę bliżej przyjrzeć się tej sprawie - podsumowuje Pospieszalski.
Agnieszka Niesłuchowska, bart, Wirtualna Polska