Obama współpracuje z administracją Busha w walce z kryzysem
Barack Obama wraz ze swą ekipą coraz
bardziej współpracuje z administracją prezydenta George'a Busha w
działaniach na rzecz przezwyciężenia kryzysu ekonomicznego -
zauważają obserwatorzy w USA, widząc w tym pewną zmianę postawy
prezydenta elekta.
25.11.2008 | aktual.: 26.11.2008 06:18
Bezpośrednio po wyborach, kiedy Stany Zjednoczone były już pogrążone w kryzysie, Obama podkreślał, że "Ameryka ma jednorazowo tylko jednego prezydenta", a więc tylko on jest odpowiedzialny za sytuację gospodarczą.
Jego współpracownicy przypominali, że recesja, prawdopodobnie najpoważniejsza od Wielkiego Kryzysu w latach 30., jest spowodowana polityką Busha i Republikanów w Kongresie, zwłaszcza rozluźnieniem nadzoru nad bankami i powiększeniem zadłużenia kraju.
Obecnie jednak prezydent-elekt i jego doradcy ekonomiczni prowadzą stałe konsultacje, m.in. na temat pakietu ratowania największego amerykańskiego banku Citigroup oraz planu ocalenia przed bankructwem trzech koncernów samochodowych: General Motors, Ford i Chrysler.
Obama jest informowany przez Biały Dom o wszystkich najważniejszych decyzjach prezydenta i jego administracji. Powiedział, że popiera plan ratowania Citigroup, i wezwał rząd do jak najszybszego wprowadzenia w życie rządowego planu pobudzenia konsumentów do wydatków i ograniczenia bezrobocia.
Na konferencji prasowej w Chicago we wtorek wyraził pragnienie, by pakiet wartości co najmniej 400-500 miliardów dolarów z budżetu federalnego "gotowy był do podpisania" w styczniu przyszłego roku. Obama przejmuje urząd od Busha 20 stycznia.
Angażując się w decyzje rządzącej jeszcze administracji, Obama ryzykuje, że może zostać obciążony odpowiedzialnością w razie niepowodzenia środków zastosowanych do wyjścia z kryzysu przez administrację Busha.
Z drugiej strony jednak - zdaniem komentatorów - Obama nie chce przejąć gospodarki w zbyt złym stanie, gdyż tym dłuższe może być wtedy wychodzenie z recesji.
Na konferencji prasowej we wtorek prezydenta-elekta zapytano, czy nadal uważa, że Ameryka "ma jednorazowo tylko jednego prezydenta", i w związku z tym nie będzie się mieszał do rządzenia aż do swojej inauguracji 20 stycznia.
- Ameryka ma tylko jednego prezydenta, ale zważywszy na nadzwyczajne okoliczności, w jakich się znaleźliśmy, nie chcemy się potknąć. Chcemy zacząć już będąc w biegu - odpowiedział Obama.(pmm)
Tomasz Zalewski