O zwrot za zbyt drogą kartę pojazdu trzeba walczyć w sądzie
Właściciel samochodu, który za wydanie karty pojazdu zapłacił 500 zł., tylko w sądzie może dochodzić zwrotu 425 zł. To różnica między dawną opłatą, która została uznana za niekonstytucyjną, a nową, wprowadzoną w połowie kwietnia - pisze "Dziennik Polski".
27.04.2006 | aktual.: 27.04.2006 07:11
W lipcu 2003 r. minister infrastruktury zdecydował, że za wydanie karty pojazdu dla samochodu sprowadzanego z zagranicy trzeba zapłacić 500 zł. W styczniu tego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustanowienie tak wysokiej opłaty jest sprzeczne z konstytucją i prawem ruchu drogowego, ale odroczył uchylenie przepisu do początku maja.
Pod koniec marca minister ustalił nowa opłatę - 75 zł, którą właściciele samochodów uiszczają od połowy kwietnia. Według ministerstwa, wnioski o zwrot pobranej opłaty w wysokości 500 zł mogą być rozpatrywane tylko przez sąd.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na sądową drogę dochodzenia zwrotu nadpłaty, musi pamiętać, że nie ma gwarancji wygranej. Mimo że w Polsce nie obowiązuje prawo precedensu, pierwszy wyrok w takiej sprawie może mieć istotne znaczenie dla następnych spraw. Z jednej strony, wyrok TK świadczy o tym, że opłatę bezprawnie zawyżono, jednak urzędy mogły ją pobierać do czasu wydania nowego ministerialnego rozporządzenia, a więc działały zgodnie z obowiązującym prawem.
Ewentualne koszty przegranej w sądzie mogą być porównywalne z kwotą 425 zł., która może być zwrócona właścicielowi pojazdu. Przy wysokości sporu do wartości 500 zł. obowiązkowa opłata za wpis sądowy wynosi 30 zł. Na zwolnienie z niej można liczyć tylko w szczególnych przypadkach, ale właścicielowi samochodu raczej trudno będzie przekonać sąd, że nie stać go na wpisowe.
W przypadku przegranej właściciel samochodu będzie musiał jeszcze pokryć koszty sądowe drugiej strony, czyli zapłacić wynagrodzenie adwokatowi przeciwnika. Minimalna stawka przy takich sporach wynosi 60 zł, ale może to być nawet sześć razy więcej, czyli już 360 zł. Jeżeli ktoś weźmie sobie adwokata, to i jemu trzeba zapłacić według takich samych stawek. Tylko wygrana będzie oznaczać, że koszty spadną na pozwany urząd.
Trzeba też pamiętać, że choć ministerstwo od razu kieruje ewentualnych niezadowolonych do sądu, jednak w pierwszej kolejności należy zwrócić się do urzędu, który pobrał wysoką opłatę, o zwrot tej opłaty lub nadwyżki. Brak takiego wezwania może być później wykorzystany przed sądem jako pretekst do odrzucenia pozwu. (PAP)