O. Zięba: to nie było ględzenie, to były świadome spotkania
Posłuchaj wywiadu
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 16:40
Gościem Radia ZET, w Poznaniu, jest Ojciec Maciej Zięba. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Szczęść Boże, dzień dobry. Już teraz wszyscy wiemy, co robił o. Konrad Hejmo, wiemy, że współpracował z SB, wiemy, że robił to dla kariery i dla pieniędzy. Czy kiedy ojciec rozmawiał z o. Hejmo w Rzymie przyznał się do tego ojcu ? To było wszystko takie trochę rozcieńczane. Trochę łagodniej, że nie całkiem, że krócej, że coś tam. Myślę, że też trzeba czasu. Jeżeli człowiek takie rzeczy dokonywał, to potrzebuje czasu, żeby zmierzyć się z przeszłością. Po prostu. A jaka kara powinna spotkać ojca Konrada Hejmo ? Jakaś kara musi być i musimy o tym rozmawiać oczywiście, bo to było zło. To było zło na szkodę klasztoru, to było zło na szkodę Kościoła, na szkodę ojczyzny i to niestety nie ulega wątpliwości. Szczerze mówiąc mało się zajmuję wymyślaniem kar, musimy o tym porozmawiać, musi to być wspólna decyzja również z generałem zakonu. Dla mnie najbardziej zaskakujące jest to, że pomimo tego, co robił o. Konrad Hejmo, nie
powiedział przepraszam, nie przyznał się do tego, co robił. Kiedy dziennikarze pytali go o tę sprawę, mówił, że “to jest część większej operacji mającej na celu szarganie pamięci Jana Pawła II i jego otoczenia”. Ja myślę, że jeżeli takie sprawy trwają długo – z tego co się znam na duchowości ludzkiej – to takie sprawy jakoś deformują sumienie, jakoś zmieniają człowieka. On jakoś minimalizuje zło, tłumaczy sobie, że jest zło, ale i dobro, że dokonuje się takie przesuwanie granicy, zamazywanie. Potrzeba czasu, żeby dostrzec, co się zdarzyło. A czy dobrze się stało, że wszyscy poznaliśmy teraz życiorys o. Konrada Hejmo ? Jeżeli już to właśnie ujawnienie z dokumentacją miało jakiś sens. Natomiast najpierw taki miesiąc spekulacji, miesiąc różnego typu domniemań, podziałów, to było znacznie gorsze. Jakąś prawdę o ustroju to mówi, jakąś prawdę o ludziach to mówi i myślę, że ta prawda, bolesna, niedobra, raniąca, ale jest lepsza niż fałsz. A czy postawa o. Konrada Hejmo rzuca cień na zakon dominikanów, na Kościół w
ogóle ? Myślę, że tak naprawdę nie. Myśmy napisali takie przeprosiny, bo to jest członek naszej rodziny i nie odcinamy się żadną miarą, natomiast zakon i Kościół są pierwszymi poszkodowanymi, tak naprawdę. Tam są konkretne donosy na naszych współbraci i one są szczególnie bolesne, dlatego mówiłem o tej porażającej prawdzie, bo to było jak ktoś z rodziny. Przez profesje, przez śluby wchodzimy w taką głęboką wspólną zależność. Jeśli ktoś z rodziny opowiada o współbraciach i ułatwia agentom SB rozpracowanie kolejnych współbraci, to jest straszne bolesne. Można powiedzieć – i to mówią też pracownicy IPN-u – że mamy strukturę ogromną, tysiące ludzi, fachowców, ogromne środki finansowe. Ja właśnie byłem studentem w tych latach 70-tych i miałem cztery samochody pod domem, stojące dzień i noc, w każdym było czterech agentów, dobrze opłacanych. Gigantyczne środki szły na tą służbę, a zarazem Kościół misję mógł pełnić. Duszpasterstwa akademickie i inne tętniły życiem. Nie udało się udaremnić, nie udało się zablokować,
mimo szantażu, mimo presji. No właśnie i to chciał udaremnić m.in. o. Konrad Hejmo, bo chciał być prowincjałem. Mówił SB, że gdyby został prowincjałem, to nie działaliby oni przeciwko ustrojowi. Takie zapewnienia – jak to mówili SB-cy – “lojalizacji” zakonu, no ale nie udało się “lojalizować” zakonu. To był zakon, który brał udział w głodówce, Kłoczowskiego i Pawłowskiego, którzy robili świetne duszpasterstwa akademickie Ludwika Wiśniewskiego, który budował młodych ludzi swoim patriotyzmem. O. Kłoczowski mówi, że o. Konrad Hejmo był tylko ględą, nie szkodził. Ja to widziałem w prasie. My rozmawialiśmy wczoraj na radzie prowincji i o. Kłoczowski podkreślał szkodliwość tego, co było, więc myślę, że to jakieś złe cytowanie. Może w paru miejscach był ględą, ale słyszałem wypowiedzi o. Kłoczowskiego, jednak te wszystkie uwagi, te wszystkie donosy miały swoje istotne znaczenie. Nie możemy tego bagatelizować. Znaczenie takie, że szkodziły Kościołowi. Każdy nawet mały szczegół. Ja znam przypadki, że SB-cy kazali
narysować seminarzyście rozkład pokoju, gdzie kto ma łóżko. Potem mówiono: my wiemy, kto śpi obok ciebie, my wiem, kto obok ciebie ma łóżko. Każdy taki szczegół sprawiał, że można było pokazać wszechmoc aparatu, zastraszyć ludzi, szantażować itd. W tych grach niestety każdy szczegół miał swoją rolę, a tam było więcej niż tylko takie szczegóły. To jest niesamowite, że gdyby IPN nie ujawnił tych materiałów, to do tego momentu, do tej pory, o. Konrad Hejmo byłby szefem Domu Pielgrzyma, oprowadzałby pielgrzymki. To jakoś jest bolesne, dlatego byłem w takim głębokim szoku oglądając tą teczkę. Ja nie jestem fanatykiem lustracji, ja nie jestem jakimś polowaczem, który tam szuka czarownic i tak dalej, ale zarazem wydaje się, że to jest nieuniknione. Musimy to wyjaśnić, bo inaczej te teczki grały, one żyją, będą fałszowały rzeczywistość, która jest jakoś obecna w tym momencie, to nie jest tylko kwestia historii. Musimy się z tym zmierzyć, chociaż dla mnie jest to i trudne i bolesne i wolałbym to zostawić. Z chęcią
bym taki temat odrzucił, ale nie da się. Ale ja mam wrażenie, czytając wywiad z abp. Micha likiem, że Kościół chce się teraz zamknąć na lustrację. Czy wg Ojca, księża powinni się zlustrować, samo zlustrować ? Miałem dwie rozmowy z ks. bp., bardzo dobre i wydaje mi się, że obaj stoimy na tym, że musimy stać po stronie prawdy, że prawda – nawet bolesna – ma wymiar oczyszczający. Ale jak to w szczegółach technicznych, jak uniknąć polowania na czarownice, to wszystko jakoś krąży. Ja jestem świadom, że to jest jak puszka Pandory, wcale mi się nie uśmiecha taki temat, ale w sumie od tego nie uciekniemy i w jakiś sposób mądry, sensowny musimy poznać zasób tych archiwów i jakoś się do tego ustosunkować. Czy Ojciec miał wczoraj kontakt z o. Konradem Hejmo ? Nie, nie udało mi się dodzwonić. A uda się Ojcu dodzwonić ? Tak, musimy z generałem skonsultować się i będziemy razem rozmawiać. A powinien zostać w Rzymie, czy powinien wrócić do Polski ? To jeszcze nie jest przesądzone, ale wydaje mi się, że powrót do Polski nie
byłby sensowny w tym momencie, wzmagałby sensacje, a im mniej sensacji, tym lepiej. O. Konrad Hejmo w jednym w wywiadów powiedział tak: “Papież by mnie teraz bronił”. Ja myślę, że by wybaczył, to jasne, natomiast nie wiem, czy by bronił. Nikt z nas nie chce potępiać, nikt z nas nie deprecjonuje dobra, które się czyniło, ale zarazem nie możemy...pani widziała, wiele osób widziało to sprawozdanie, no jednak jest jakoś strasznie smutne i bardzo konkretne. To nie było takie ględzenie, lapsusy, czy coś tam, to były świadome spotkania, to były konkretne fakty, które szkodziły konkretnym ludziom, to były konkretne pieniądze. I nasunęła mi się taka refleksja, bo z tego raportu wynika, że o. Konrad Hejmo był zadaniowany. To tak jakby wypełnił ostatnie zadanie, bo właściwie przez o. Hejmo posadę prezesa IPN-u stracił Leon Kieres. Jedno to jest sama zawartość teczek i z tym się musimy zmierzyć. Natomiast postawa IPN-u, który tak ujawniał po kawałku, częściowo, wzmagając atmosferę niepewności i nieufności, był
zaskoczeniem. Nie chciałem się na tym koncentrować, bo wyglądałoby, że raczej czepiamy się procedur, kiedy fakty są faktami. Ale faktem jest, że ten wymiar sensacji tak potem zdominował media, że prof. Kieres sam zobaczył, że nie będzie mógł uczestniczyć w tym konkursie, że nie przejdzie przez ten konkurs. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był dominikanin o. Maciej Zięba.