O. Zięba: stałem się ofiarą grilla politycznego
- Gdy obejmowałem stanowisko dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności miałem wątpliwości czy duchowny może kierować instytucją świecką. Prezydent Gdańska przekonywał mnie, że jestem jedynym kandydatem na którego zgadzają się przedstawiciele bardzo różnych środowisk. Niestety, zmiany polityczne dotyczą też mnie. Stałem się ofiarą grilla politycznego - mówi dominikanin o. Maciej Zięba w wywiadzie dla "Polska The Times".
20.09.2010 | aktual.: 20.09.2010 11:04
Dominikanin O. Maciej Zięba kilka dni temu zrezygnował z funkcji dyrektora ECS. Jak tłumaczył, decyzję podjął podjął po rozmowie z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem, który skrytykował organizację przez ESC obchodów 30-lecia powstania Solidarności. Adamowicz nazwał to widowisko "wielką klęską".
- Zawsze powtarzałem, że księża nie powinni angażować się w politykę. Powinniśmy funkcjonować na głębszym poziomie, metapolitycznie. Myślałem, że jak nie jestem u żadnych „ich”, to można coś robić. Ale rzeczywiście, kiedy nie jest się „swoim”, to automatycznie jest się „ich”; - uważa o. Maciej Zięba. - Nie ma dziś neutralności, nie ma centrum. Kiedy te płyty tektoniczne zaczęły się do siebie coraz bardziej zbliżać i ze sobą ścierać, do pewnego czasu ocalało mnie to, że jestem księdzem. Ale z czasem napięcia okazywały się zbyt silne - przyznaje dominikanin.
O. Maciej Zięba odniósł się także do artykułu na jego temat w "Gazecie Wyborczej", w którym oskarżono go o alkoholizm i "pice na ostro". - To tekst nierzetelny, przekręcający fakty - uważa o. Zięba. Dominikanin przyznał, że chorował na depresję. - Jest taki moment, że naturalnym antydepresantem, który powoduje, że rzeczywistość tej choroby przestaje człowieka zabijać jest alkohol. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że to jest zdradliwe - mówi Zięba.
Dominikanin deklaruje także, że jego stan psychiczny nie miał wpływu na funkcjonowanie ECS. - Z niczego stworzyliśmy ważną, prężną instytucję - powiedział o. Maciej Zięba.