O zabójstwie włamywacza raz jeszcze
Łódzki Sąd Apelacyjny uchylił wyrok skazujący łodzianina Józefa Banasiaka na rok i cztery miesiące więzienia za śmiertelne zranienie włamywacza, który wtargnął z nożem na teren jego posesji. Sprawa została skierowana do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji.
Oznacza to, że przed łódzkim sądem dojdzie do trzeciego procesu w sprawie, która kilka lat temu wywołała dyskusje na temat zakresu obrony koniecznej.
Sprawa była już dwukrotnie rozpoznawana przez sąd pierwszej instancji i dwa razy przez Sąd Apelacyjny. Sądy uznały, że Józef B. przekroczył granice obrony koniecznej.
Obrońca wniósł kasację wyroku do Sądu Najwyższego. SN wskazując liczne błędy, m.in. wybiórcze potraktowanie materiału dowodowego przez sąd pierwszej instancji oraz niedostrzeżenie okoliczności przemawiających na korzyść oskarżonego, uwzględnił kasację i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez Sąd Apelacyjny w Łodzi.
Obrońca oskarżonego wnioskował o uniewinnienie swojego klienta bądź skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sad pierwszej instancji. Argumentował, że oskarżony działał pod wpływem strachu i w warunkach obrony koniecznej. Sam Józef Banasiak wnosił o uniewinnienie. Prokurator chciał przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.
53-letniego obecnie łodzianina oskarżono o to, że w grudniu 1997 roku, "działając z zamiarem umyślnym popełnienia zabójstwa", obezwładnił włamywacza, który wtargnął na teren jego posesji - prawdopodobnie w celu wycięcia choinki. Według prokuratury oskarżony odebrał złodziejowi nóż i gdy napastnik już się oddalał, kilka razy go ranił. Jeden z ciosów - w pośladek - okazał się śmiertelny.