PolskaO wyższości polskiej wódki

O wyższości polskiej wódki

Przegraliśmy w Parlamencie Europejskim bitwę o wódkę. Nie tylko polską, ale tradycyjną, której synonimem na świecie jest właśnie polish vodka. Dla Polaków to zaskakujące, ale ten nasz narodowy niemal trunek w większości krajów kojarzony jest z ekskluzywnym napojem. Fakt, że dla mocnych głów, ale stawiany jest często na równi z whisky albo i wyżej.

O wyższości polskiej wódki
Źródło zdjęć: © wp.pl | Konrad Żelazowski

Prawy do lewego, wypij kolego...”, „Pije Kuba do Jakuba...”, „A kto nie wypije...”, „Zdrowie wasze, w gardła nasze...”, „Pij, pij, pij bracie, pij....”, „Panowie oficerowie, wypijmy!”. No i można by tak długo. Tradycję picia mamy głęboko zakorzenioną, a utrwalamy ją od wieków nie tylko przez konsumpcję. Gorzałka była bohaterką wielu dzieł literackich i filmowych. Na obrazach i w muzyce jakoś się nie pojawiła. Choć muzycy dają jej dziś swoje nazwiska. Wódka Chopin to w końcu jedna z bardziej luksusowych na naszym rynku. Wielu artystów pociągało wódeczkę z błogością.

Janusz Palikot, dziś poseł Platformy Obywatelskiej, wcześniej właściciel firmy produkującej wina owocowe, a później lubelskiego Polmosu, wspomina w swojej książce jak to postanowił zrobić przyjemność Czesławowi Miłoszowi. Podarował mu kilka butelek (oczywiście pełnych) specjalnie na tę okazję wyprodukowanej wódki opatrzonej nazwiskiem poety. Miłosz, któremu już wtedy pić lekarze nie pozwalali, pociągał jednak od czasu do czasu „miłoszówkę”.

Wódkę pijało się w czasie ważnych wydarzeń historycznych, debat politycznych czy tajnych narad podziemia. To te dobre wspomnienia. Nam częściej nasz narodowy alkohol kojarzy się dziś jednak z pijanymi posłami, awanturami rodzinnymi czy kierowcami „na gazie”. Wódka ma tak złe konotacje, że – jak twierdzą policjanci – właściwie żaden pijany szofer nie przyzna się, że wsiadł po „ćwiartce”. Z reguły mówi coś o syropie na kaszel, dwóch piwach czy lampce szampana. Albo kilku.

Ale dziś – gdy Polska w Unii Europejskiej przegrała batalię o tradycyjną nazwę wódki dla alkoholi produkowanych z żyta, ziemniaków i buraków – o wódce źle mówić nie wypada. Wódka to pewien rodzaj kultury, kultury picia i zabawy. My często pokazujemy naszym gościom polskie biesiady. Są zaskoczeni, jak Polacy potrafią się bawić przy tym alkoholu – mówi Andrzej Szumowski, wiceprezes poznańskiej Wyborowej. To postanowienie Parlamentu Europejskiego jest w pewnym stopniu naszą przegraną. My przecież nie mówimy Irlandczykom, że whisky można robić z buraków, a Francuzom nie chcemy podbierać koniaku, produkując go z ziemniaków. Polacy wiedzą, jak powinna powstawać dobra wódka.

Polak miał pomysł

Wódka to destylat. Już w XII wieku (Demsond Begg, autor przewodnika „Wódka – podręcznik konesera” twierdzi, że dwa wieki później) ktoś – prawdopodobnie domorosły chemik, alchemik lub medyk – wpadł na to, że jeśli odparować produkt fermentacji owoców, powstaje alkohol mocniejszy od wina. Nie miał dobrego smaku, więc z czasem destylację udoskonalono. Raz wydestylowany produkt przerabiano jeszcze kilkakrotnie, a później dodawana wody – żeby nie był zbyt mocny. Ważne, że gorzałkę czy okowitę (termin wódka przyjął się dużo później) wymyślono prawdopodobnie w Polsce lub Rosji. Różne źródła mówią o Niemczech, ale tam odkryto, jak wódkę robić ze zboża – zresztą do dziś z tego surowca produkuje się wódki najszlachetniejsze. I tak przez lata wódkę pito. Aż w 1823 roku Hartwig Kantorowicz wybudował w Poznaniu jedną z najnowocześniejszych destylarni w Polsce.

Swój produkt wystawił do konkursu ogłoszonego przez polską gazetę „Izys Polska, czyli Dziennik Umiejętności, Wynalazków, Kunsztów i Rękodzieł”. Oferowała ona nagrodę dla tego, kto stworzy wódkę o smaku wystarczającym, żeby wreszcie dało się ją bez większych grymasów pić na czysto. Jury wybrało wódkę Kantorowicza. Ponoć ktoś krzyknął wtedy: wyborowa. I tak już zostało.

Co w tej historii jest ważnego? "Wyborowa" jest pierwszą na świecie zarejestrowaną marką wódki. Stało się to w 1927 roku, przed rosyjskim Smirnoffem. Wyborowa stała się najsłynniejszą na świecie polską wódką – i mimo że poznański Polmos przejęli w końcu Francuzi – do dziś jest produkowana w Poznaniu. A o tym, jak znany to alkohol, niech świadczy taki szczegół: poznańską wódkę podawano podczas inauguracyjnego lotu słynnego Concorda i ceremonii wręczenia Oscarów w 2004 i 2005 roku.

Jeśli chodzi o sławę, ta wódka ściga się dziś z białostocką Żubrówką. Też wódką, ale smakową z dodatkiem źdźbła trawy żubrówki (której ponoć żubry... nie lubią). Takich smakowych wódek mamy więcej, ale zawsze powstają na bazie tego samego produktu: zboża, ziemniaków (najbardziej znaną polską wódką ziemniaczaną jest Luksusowa).

Wielkopolska wódką stoi

Niegdyś prawie każdy wielkopolski folwark miał własną gorzelnię, w której nawet jeśli nie produkowano wódki, to przynajmniej spirytus. Dziś w Lesznie działa jeden z największych polskich przetwórców spirytusu: Akwawit. W Wielkopolsce swoje siedziby mają Bols (produkujący wódkę o tej samej nazwie) oraz pierwszy po wojnie prywatny producent alkoholi: Sobieski Trade z Kołaczkowa, który wytwarza Gorzałkę Wielkopolską. No i mamy swoją gorzałkę domową, nie tak sławną jak śliwowica, ale kto wie, czy nie lepszą: w okolicach Rawicza wyrabia się tradycyjną miodówkę.

Wódka na cenzurowanym

Polska ustawa o wychowywaniu w trzeźwości dla producentów mocnych alkoholi jest bardzo restrykcyjna. Wódki nie wolno w żaden sposób reklamować: w prasie, radio i telewizji dopuszczalne są najwyżej reklamy piwa i alkoholi niskoprocentowych. Firmy produkujące te mocniejsze nie mogą być nawet sponsorami sportu czy wydarzeń kulturalnych. Jedyna dopuszczalna forma reklamy to niewielkie banery w sklepach monopolowych. Co ciekawe – zakaz można w pewien sposób obejść, bo mocne alkohole można reklamować w telewizjach zagranicznych, które są np. transmitowane również w naszym kraju.

Leszek Waligóra

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)