"O taniego schabowego będziemy walczyć aż do końca"
Uniwersytet Śląski, po plajcie swoich trzech stołówek w Katowicach i w Chorzowie, szuka firmy, która zajęłaby się żywieniem studentów we wszystkich oddziałach uczelni w województwie. Tymczasem studenci rybnickiego kampusu zebrali 500 podpisów pod apelem, by władze uczeni pozostawiły dotychczasowego dzierżawcę.
15.01.2010 | aktual.: 15.01.2010 15:12
- W Katowicach kawa kosztowała 7 złotych, nic dziwnego, że stołówki "padły". W Rybniku schabowy z ziemniakami i surówką kosztuje 7 złotych, a zestaw z udkiem kurczaka - 9 zł. Przecież studenci liczą każdy grosz - argumentują żacy.
Uczelniana stołówka mieści się w suterenie budynku przy ul. Rudzkiej. Stołują się tam studenci i wykładowcy całego kampusu - także z Akademii Ekonomicznej i Politechniki Śląskiej.
Adam Wieczorek, student III roku socjologii mówi, że obiady są "prawie jak u mamy". - Stołuję się tam nawet kilka razy w tygodniu - mówi.
Uczelnia wprowadza system jednolitego żywienia na większości swoich wydziałów, a to oznacza, że każdy, kto będzie chciał zjeść posiłek gdziekolwiek na terenie uniwersytetu, zawsze do wyboru będzie miał takie same dania z jadłospisu jednej firmy.
- Złożyliśmy petycję na ręce rektora z ponad pół tysiącem podpisów, by nie rozpisywać nowego konkursu na prowadzenie naszej stołówki. Chcemy mieć możliwość wyboru, dobrze i tanio jeść - mówi Katarzyna Niesporek, przewodnicząca samorządu studenckiego Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku oraz główna inicjatorka zbierania podpisów.
Do 29 stycznia muszą zgłosić się firmy, które są zainteresowane wynajęciem powierzchni pod stołówki w Uniwersytecie Śląskim. Dlaczego uczelnia chce zmian?
- Mamy nadzieję pozyskać kontrahenta, który doinwestuje punkty oraz otworzy działalność w dotychczas nieopłacalnych miejscach - mówi Magdalena Ochwat, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Śląskiego.
Obecnie trudno jest mówić o systemie bufetów w uczelni, gdyż są to niezależnie prowadzone, przez różne podmioty gospodarcze, punkty gastronomiczne.
- Rezygnacja dotychczasowych najemców z prowadzenia działalności gastronomicznej w trzech stołówkach w Katowicach oraz bufetu w Chorzowie stwarza konieczność nowego podejścia do sprawy żywienia studentów i pracowników uczelni - wyjaśnia Ochwat. Zapewnia jednak, że od nowego kontrahenta władze UŚ będą wymagały, by studenci mogli nadal "zjeść tani i smaczny ciepły posiłek".
Na razie nie wiadomo, co znaczy tani. I tego boją się studenci. Władze uczelni tajemniczo mówią, że są już firmy zainteresowane konkursem, ale do czasu jego rozstrzygnięcia nie chcą informować o szczegółach. - Bierzemy pod uwagę możliwość, że żadna firma do konkursu nie przystąpi - dodaje Ochwat.
Petycja studentów z Rybnika może przynieść jednak skutek, bo regulamin konkursu nie zakłada konieczności objęcia ofertą wszystkich punktów gastronomicznych. - A oferta dotycząca każdego punktu będzie rozpatrywana indywidualnie przez komisję konkursową i uzgadniana z dziekanami tak, aby wybrać najlepsze rozwiązanie dla wszystkich - mówi Ochwat.
Na to liczy dzierżawca stołówki w Rybniku. Marian Marchlik prowadzi gastronomię od początku istnienia kampusu, czyli od 2001 roku. W sylwestra otrzymał pismo, że uczelnia chce rozwiązać umowę, zawartą na czas nieokreślony. Na razie nie chce komentować sprawy.
- O taniego schabowego będziemy walczyć do końca - zapowiadają studenci.