"O mojej dymisji dowiedziałem się z telewizji"
Nie mam sobie nic do zarzucenia w sprawie
Olewnika, nie czuję się odpowiedzialny za to, co zostało mi
przypisane - ocenił odwołany wiceminister sprawiedliwości
Marian Cichosz.
21.01.2009 | aktual.: 21.01.2009 14:03
We wtorek premier Donald Tusk, po poniedziałkowej śmierci Roberta Pazika skazanego na dożywocie za zabójstwo Krzysztofa Olewnika, zdymisjonował ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i zapowiedział dymisje wiceministra Mariana Cichosza, prokuratora krajowego Marka Staszaka i szefa Służby Więziennej Jacka Pomiankiewicza.
Tusk podkreślił, że inaczej niż przez lata, które minęły od porwania Olewnika, nie zamierza tolerować żadnych zaniechań, nawet jeśli one dotyczą dobrych ministrów w jego rządzie. Cichosz zaznaczył w TVN24, że słowa Tuska o tym, iż w ministerstwie doszło do "zaniedbań i niechlujstw" wprawiły go w zdumienie i jest nimi "zszokowany". - Pytam czym to jest poparte, nie można rzucać takich słów od tak sobie - mówił.
- Zdaję sobie sprawę, że premier ma prawo do podejmowania decyzji personalnych, natomiast styl i sposób jest nie do zaakceptowania - powiedział Cichosz. Ocenił, że dymisje są krokiem wstecz wobec obecnego stanu sprawy Olewnika. Jeśli przyjdzie nowy szef resortu i prokurator krajowy, to żeby mieć ogólny nadzór nad sprawą będzie musiał się zapoznać z jej materiałami, a na to potrzeba wiele czasu - zaznaczył.
Zdaniem Cichosza, "czarna seria" samobójstw sprawców porwania Olewnika jest "zastanawiająca". - Nie wykluczam do momentu zakończenia śledztwa żadnej tezy - powiedział. Dodał jednak, że możliwość, iż w sprawie śmierci Pazika udział miały osoby trzecie jest "bardzo mało prawdopodobna".
Wicepremier, szef PSL Waldemar Pawlak komentując wypowiedź Cichosza podkreślił, że o przeniesieniu Pazika do płockiego aresztu (tam popełnił on samobójstwo) zdecydował sąd rejonowy z Sierpca. - To nie była decyzja ani władz więziennictwa, ani w żadnym wypadku wiceministra odpowiedzialnego za więziennictwo - powiedział Pawlak.