O. Ludwik Wiśniewski: nie ma takiej wagi, która by zważyła, ile kto winien
Przemówienie o. Ludwika Wiśniewskiego podczas uroczystości pogrzebowych poruszyło wiele osób. Do kogo kierował swoje słowa? - Do wszystkich - twierdzi dominikanin. - Udomowiliśmy nienawiść, pogardę. Dzisiaj wielu ludziom wydaje się, że tak robi się politykę - dodał.
- Nie będziemy dłużej obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści w mediach, w szkołach, na ulicach, w parlamencie czy w Kościele. Człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju. Będziemy odtąd tego przestrzegać - mówił o. Wiśniewski były działacz opozycji antykomunistycznej podczas uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza. Do kogo ojciec kierował te słowa? - pytała Monika Olejnik, gospodyni programu "Kropka nad i" w TVN 24.
- Do wszystkich. Do wszystkich polityków, zajmujących obecnie różne stanowiska - odparł dominikanin. - Ale myślałem o przyszłości. Jestem przerażony, zbudowaliśmy w Polsce piekiełko. Wszyscy za to odpowiadamy, nie widzę takich, którzy za to nie odpowiadają - dodał.
Pytany skąd to "piekiełko" się wzięło, nie potrafił udzielić odpowiedzi. - W Polsce to nie jest tak, że z jednej strony jest obóz anielski, a z drugiej diabelski. Boję, że gdy obecnie rządzący utracą władzę, to będzie jeszcze większe piekiełko - mówił.
- Chodzi o to, byśmy zaczęli coś robić, wyciągnęli jakieś wnioski z tej śmierci - mówił o. Wiśniewski. - Ja bym apelował do polityków: postawmy kropkę. Nie ma takiej wagi, która by zważyła, kto, ile winien. Jeśli będziemy chcieli się rozliczyć, to się nie rozliczymy, to piekło jeszcze wzrośnie - tłumaczył.
O. Wiśniewski: Udomowiliśmy nienawiść
Monika Olejnik wspomniała, że podobne apele, o narodową zgodę, o pojednanie były już wcześniej. Polacy bardzo przeżywali śmierć Jana Pawła II, katastrofę smoleńską. Wydawało się, że te tragedie coś zmienią, stało się jednak inaczej.
- Było, co było - podkreślił o. Wiśniewski. - Trzeba na nowo tę Polskę budować. Co jeszcze się musi wydarzyć, żebyśmy się obudzili i zrozumieli? Ulicami polskich miast musi jeszcze popłynąć krew? - dopytywał. - Udomowiliśmy nienawiść, pogardę. Wielu ludziom wydaje się, że tak dzisiaj robi się politykę - dodał.
Dopytywany o słowa Jarosława Kaczyńskiego, które padły z sejmowej mównicy, w których oskarżył opozycję o zamordowanie mu brata, odparł po chwili milczenia: "Chciałbym postawić nad tym wszystkim kropkę, żeby o tym nie było". - Tak nie wolno mówić - dodał jednak.
Monika Olejnik zwróciła uwagę, że nie tylko politycy używają pełnego pogardy języka, jątrzą. Wśród tych, którzy tak się zachowują są także duchowni. Dominikanin przyznał jej rację, ale dodał, że takich przypadków jest już jednak coraz mniej. Dopytywany co mają zrobić ludzie, gdy słyszą, że ich ksiądz używa języka nienawiści, stwierdził, że "powinni reagować".
- Bośmy udomowili ten sposób zachowania. Musimy reagować, trzeba reagować na tego rodzaju zachowania. Nie można milczeć. Nie mogą milczeć ludzie. Ktoś ostatnio pytał mnie, co robić. Wydaje mi się, że należałoby wreszcie spisywać i publikować. W takim to, a takim kościele padły takie, a takie słowa. Wypowiedział taki, a taki ksiądz. Społeczeństwo ma uczyć, także księży - mówił o. Ludwik Wiśniewski.
- A kto ma uczyć biskupów? - dopytywała dziennikarka.
- Też społeczeństwo. Wszyscy. Każdy na swój sposób, tak jak potrafi, jak go stać. Może przychodzić i upominać. Ja próbuję coś robić od kilku lat na ten temat - stwierdził o. Wiśniewski.
O. Wiśniewski zwrócił uwagę, że powszechnie wiadomo, że Kościół przez całe wieki "najbardziej niszczony był przez kapłanów i biskupów". - Czy dlatego, że wiążą się z rządzącymi? - dopytywała Monika Olejnik. Wspomniała na związki rządu z O. Tadeuszem Rydzykiem.
O. Wiśniewski: to nie moje słowa były najmocniejsze
- Zastanawiałem się nad tym, czy nie poprosić o audiencję pana Kaczyńskiego. Powiedziałbym mu, aby nie manipulował Kościołem - powiedział o. Wiśniewski.
- Manipuluje? - dopytywała dziennikarka.
- Tak. To znaczy całe to środowisko manipuluje. To jest prawda - odparł dominikanin.
- A w jaki sposób? - pytała dalej Olejnik.
- Wypowiadając się na publicznych uroczystościach. Może jeden przykład tylko podam. Konsekracja kościoła w Toruniu. Dwóch kardynałów, pięćdziesięciu biskupów, cały rząd. Co to w ogóle znaczy, co to za kraj? - zapytał duchowny. Dodał jednak, że wielokrotnie zabierał w tej sprawie głos, i nie chciałby już kontynuować dyskusji na ten temat. - Proszę zaprzestańmy, podajmy sobie rękę. Zdania nie zmieniłem, ale podajmy sobie rękę - apelował.
- Już kardynał Ratzinger powiedział kiedyś, że demokracja to kompromis - mówił dominikanin. - Ja apeluje o to, byśmy postawili kropkę i zaczęli układać nowe zdania.
- Ja myślę, że to nie moje słowa były ostatnio najmocniejsze - stwierdził pytany o 16 mln zł, które udało się zebrać do "ostatniej puszki Pawła Adamowicza". - Najmocniejsze to było zachowanie gdańszczan i ludzi w całej Polsce, ja wierzę, że nastąpi przełom, i że nastąpi on w tym roku. Dlatego że są wybory, i teraz się pokaże, czy politycy potrafią z szacunkiem odzywać się do innych polityków. Jeśli potrafią, to stanie się coś niezwykłego - ocenił.
Źródło: TVN 24