O krok od tragedii - gdyby nie sąsiadki, dzieci by zginęły
Dzięki sąsiadkom nie doszło do tragedii. Gdy zauważyły dym, wybiły szybę i przez okno wyprowadziły dwoje małych dzieci z zadymionego budynku. Jak się okazało, w czasie, gdy ogień trawił drewnianą przybudówkę, rodzice maluchów robili zakupy.
W środę po południu dyżurny komendy powiatowej w Nakle nad Notecią został poinformowany o pożarze budynku przy ul. 1 Maja. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, wciąż paliła się drewniana przybudówka, w której znajdowała się łazienka. Z relacji stojących wokół budynku świadków wynikało, że w domu, bez opieki dorosłych, pozostawionych było dwoje dzieci w wieku 2,5 i 5 lat.
Na szczęście z pomieszczeń wyprowadziły je sąsiadki, które pierwsze zauważyły wydobywający się dym. Decyzją lekarza dzieciaki trafiły na obserwację do szpitala. Gdzie w tym czasie byli opiekunowie? Okazało się, że rodzice maluchów robili zakupy w jednym z nakielskich sklepów.
Teraz policjanci będą ustalać, co było przyczyną zapalenia się przybudówki, która doszczętnie spłonęła.