O co kruszą kilofy?
Górnicy z „Budryka” chcą zarabiać więcej. Twierdzą, że osiągają lepsze wyniki niż większość kopalń spółki, do której właśnie weszli. A zarabiają mniej niż górnicy najgorszego zakładu firmy.
03.01.2008 | aktual.: 04.01.2008 09:54
Ostatnia samodzielna kopalnia na Śląsku od stycznia należy już do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zarobki w JSW, w porównaniu z resztą kopalń na Śląsku, wyglądają całkiem korzystnie. Górnicy Spółki zarabiają średnio o 700 zł więcej niż koledzy z „Budryka”. I o zrównanie tych zarobków (w górę) zaczęto kruszyć kilofy. W chwili zamykania tego numeru „Gościa” trwały jeszcze negocjacje związkowców z władzami kopalni i JSW.
Święta pod szybem
– Czas wrócić ze świąt do domu – kilku górników wychodzi właśnie z kopalni. Pierwszy raz od kilku dni. Spędzili tu Wigilię i całe Boże Narodzenie. Dzisiaj postanowili nie prowadzić strajku okupacyjnego, ale rotacyjny. – To akt dobrej woli z naszej strony – mówi Grzegorz Bednarski, lider związku zawodowego „Kadra”. Strajk rotacyjny polega na tym, że górnicy wchodzą na teren kopalni, odbijają dyskietki, ale nie podejmują pracy. I tak na zmianę. – Jesteśmy tutaj, chociaż do emerytury zostało nam niewiele – mówi Roman Kempa.Z dwójką kolegów stoi na warcie przy wejściu głównym. Nie wpuszczają nikogo na teren kopalni. – Chcielibyśmy być z rodzinami na święta, ale chcemy też mieć z czego kupić buty dzieciom i będziemy walczyćo podwyżkę do końca – mówią.
Przy drugim wejściu stoją młodsi stażem górnicy. Wierzą w słuszność swoich postulatów. – Kopalnia przynosi zyski – mówi Robert Adamski, od 3 lat górnik dołowy. – A pieniądze były wypompowywane stąd dziwnymi drogami, sprawa jest już w prokuraturze i w CBA – przypominają toczące się od niedawna postępowania. Prokurator Jacek Tokarski z Prokuratury Okręgowej w Katowicach potwierdza, że sprawa jest poważna. – Toczą się obecnie dwa postępowania – mówi „Gościowi”.– W pierwszym 12 osób jest podejrzanych, to zarzuty o niedopełnienie obowiązków nadzorczych przez członków zarządu KWK „Budryk” przy organizowaniu i przeprowadzaniu przetargów związanychz zakupem obudów zmechanizowanych – przedstawia w skrócie zarzuty prokurator Tokarski. – Drugie postępowanie dotyczy oszustw dokonywanych na niekorzyść KWK „Budryk” oraz poświadczanie nieprawdy w dokumentacji przetargowej i finansowej spółek prowadzących usługi na rzecz kopalni – dodaje Tokarski. – W tych sprawach agenci CBA analizują tysiące stron dokumentacji, jej
zgodność ze stanem faktycznym, weryfikują dane zawarte w umowach – mówi „Gościowi” Piotr Kaczorek, rzecznik prasowy CBA. Przypomnijmy, że zarzuty dotyczą poprzedniego, a nie obecnego zarządu kopalni. Górnicy są trochę mniej pewni, kiedy mają tłumaczyć się ze zniszczeń, które spowodowali w siedzibie prezesa na początku strajku. W telewizji i prasie mogliśmy zobaczyć ściany z wulgaryzmami i zostawiony na korytarzu bałagan. Górnicy zaraz jednak dodają: – Nie chciał do nas wyjść, porozmawiać, to się chłopy zdenerwowały – mówią. – To były tylko ściany poobijane kaskami, ale niszczyliśmy swoją własność, to jest wybudowane za naszą pracę – przekonują. Wierzą też, że walczą o słuszną sprawę.
Nie jesteśmy gorsi
– Mamy sąsiadów, którzy pracują w jastrzębskich kopalniach i widzimy różnicę w zarobkach – mówią Leszek Zięba, Mirosław Piętka i Roman Kempa. – To dlaczego mamy zarabiać mniej od nich, skoro jesteśmy w jednej spółce, a zyski mamy większe niż większość tamtych kopalń? – pytają retorycznie. – Z danych za 9 miesięcy 2007 r. wynika, że mieliśmy 45 mln zł zysku na czysto jako samodzielna kopalnia – mówi Grzegorz Bednarski z „Kadry”. – A cała JSW w tym czasie zarobiła 137 mln zł. Najlepszy „Pniówek” zarobił 250 mln zł, ale na przykład „Borynia”, „Krupiński” zaniżają średnią, bo są stratne. W JSW jesteśmy drugą najbardziej rentowną kopalnią, dlaczego więc mamy zarabiać mniej? – dodaje Bednarski.
Niestety, nawet co do zarobków istnieją rozbieżne wersje między dyrekcją a związkami. „Kadra” i „Sierpień 80” utrzymują, że średnia płaca na „Budryku” wynosi 3965 zł brutto, a w kopalniach JSW 4600 zł.Natomiast prezes Bojarski przekonuje „Gościa”, że związki manipulują danymi i zarobki wynoszą odpowiednio: 4800 złi 5500 zł. Z zaznaczeniem, że górnicy dołowi, a więc najbardziej zdesperowani, zawyżają średnią (średnia płaca górnika dołowego to 4900 zł brutto). Jednak w obu wersjach różni-ca w zarobkach górników „starej” JSW i „Budryka” wynosi ok. 700 zł, na niekorzyść tych drugich. – A przecież wypracowujemy większy zysk, bo na jednego górnika w skali roku przypada 18 tys. zł, a w jastrzębskich kopalniach tylko 7 tys. zł– twierdzi Bednarski. W tym miejscu trzeba dodać, że górnicy (niezależnie od kopalni) i tak zarabiają powyżej średniej krajowej. W I półroczu 2007 roku średnia płaca brutto wynosiła w Polsce 2676 zł (wg GUS).
Górnik ma tu dobrze
Prezes Bojarski uważa, że związkowcy podają mediom półprawdy, przedstawiając dane o wynikach „Budryka”. – Na 2400 pracowników ponad 1000 to pracownicy z innych firm, z dawnych PRG (Przedsiębiorstw Robót Górniczych – J.D.) – mówi „Gościowi”.– I oni nie są liczeni do wypracowanego zysku. Porównywanie wprost z kopalniami, w których wszystkie prace wykonują ich górnicy, jest manipulacją – dodaje Bojarski. Nie przekonują go argumenty, że jako część JSW „Budryk” powinien płacić górnikom tyle samo, co w innych kopalniach spółki. – A co się zmieniło w pracy tych górników tylko dlatego, że należymy do JSW? Nadal pracują w tych samych warunkach, w taki sam sposób – mówi. – Poza tym nie ma o co walczyć, bo w umowie jest zapisane, że w ciągu 4 lat te płace będą wyrównane z płacami w pozostałych kopalniach spółki – przekonuje Bojarski. Według prezesa „Budryka”, manipulacja związków zawodowych polega też na tym, że nie podają różnicy w wartości węgla. – W JSW jest to węgiel koksowy typu 35 i kosztuje 390 zł za tonę, a na
„Budryku” 75 proc. złóż to węgiel energetyczny, który kosztuje 170 zł. Jestem więc gotowy dać tylko to, na co stać kopalnię – mówi. – Rok temu zyski w JSW wynosiły 460 mln zł, a u nas tylko 5 mln, i nikt nie protestował. A teraz żądają podwyżek, chociaż ich zarobki są średnio o 300 zł wyższe niż w kopalniach Kompanii Węglowej i o 100 zł niż w Holdingu Katowickim – dodaje Bojarski. Według niego, górnicy nie mają na co narzekać. „Barbórka” to 120 proc. wypłaty (ale tak jest w całym górnictwie), poza tym „14” (podobnie), do tego na Wielkanoc i Boże Narodzenie górnicy dostali po 300 zł dodatku, latem 500 zł, 1600–2200 zł na „wczasy pod gruszą”, a w listopadzie i grudniu jeszcze po 200 zł „za nic”.
Przynosimy zyski
Argumenty prezesa irytują związkowców. – Bojarski kłamie – mówi otwarcie „Gościowi” Grzegorz Bednarski.I twierdzi, że to prezes manipuluje danymi. Wszystkimi po kolei. – Po pierwsze pracownicy z innych firm nie zaniżaliby wcale wyników finansowych kopalni, bo wykonują tylko prace transportowei przygotowawcze. A to górnicy pracujący na ścianie dają dobre wyniki. Nawet gdyby doliczyć tych z zewnątrz, wyniki byłyby wysokie – Bednarski punktuje pierwszy argument prezesa.A najbardziej oburza go to, że Bojarski mówi o 5-milionowym zysku w zeszłym roku. – Przecież tu dochodziło do wielkich przekrętów – mówi wzburzony. – Obce firmy brały pieniądze za fikcyjne prace, które tak naprawdę były wykonane kilka lat temu. Znam tę kopalnię dobrze i widzę – mówi związkowiec z „Kadry”. Górnikom chodzi przede wszystkim o sprawy przeciwko Piotrowi Czajkowskiemu, byłemu prezesowi kopalni, które bada prokuratura. – Przez to, że nagłośniliśmy te patologie, teraz nikt nie odważy się wyprowadzić stąd „na lewo” żadnych pieniędzy. No
bo skąd nagle wzięło się 45 mln zysku, podczas gdy rok temu było niby tylko 5 mln? Wykonujemy tę samą robotę, wydobywamy ten sam węgiel. Po prostu pieniądze teraz nie uciekają w niewytłumaczalny sposób – przekonuje Bednarski.
Strajkujący mają świadomość, że są kopalnią rentowną. Nie przekonuje ich też zapewnienie prezesa, że w 2011 r.będą zarabiać tyle co reszta JSW. – Jeśli przynosimy zyski, to chcemy teraz zarabiać dobrze. Za 4 lata zmienią się zarządy, ministrowie i nikt nie będzie pamiętał o jakichś tam obietnicach, i znowu będzie trzeba walczyć o swoje – mówi Bednarski. – A my mamy teraz 500 zł w plecy do najgorszej kopalni JSW – dodaje.
„Budryk” planuje niedługo dojść do poziomu 1300 m pod ziemią, i do droższego węgla typu 35. Twierdzi, że ma go aż 235 mln ton, podczas gdy JSW 75 mln. – Przecież jak zaczniemy wydobywać ten węgiel, nasza rentowność jeszcze bardziej wzrośnie – przekonują związkowcy. Grożą podziemną okupacją kopalni, jeśli ich główny postulat (podwyżka o 700 zł) nie zostanie spełniony.
Strajk generalny w Kompanii Węglowej?
Na 7 stycznia górnicy z kopalń należących do Kompanii Węglowej zapowiedzieli strajk generalny, jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie podwyżki płac. Rzecznik prasowy KW Zbigniew Madej powiedział „Gościowi” 28 grudnia, że wierzy w porozumienie z górnikami i być może nie dojdzie do strajku. W siedzibie śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” nikt nie chciał potwierdzić ani zaprzeczyć, że do strajku na pewno dojdzie. – Proszę zadzwonić 7 stycznia, jak wróci szef – usłyszeliśmy w słuchawce. Wynika z tego, że sprawa nie jest postawiona na ostrzu noża.
W Kompanii Węglowej pracuje ok. 64 tys. osób. Górnicy KW domagali się podwyżki płac o 6,9 proc. jeszcze w 2007 r. Jeden dzień strajku przyniósłby straty ok. 45 mln zł. Nawet bez strajku KW wyszła w bilansie rocznym na minus.
Jacek Dziedzina