Świat"NYT": oprócz Abu Ghraib był Camp Nama

"NYT": oprócz Abu Ghraib był Camp Nama

Żołnierze elitarnej jednostki sił specjalnych USA przekształcili jedną z izb tortur reżimu Saddama Husajna w swój tajny pokój przesłuchań, gdzie bili i dręczyli więźniów także po ujawnieniu przez media skandalu w Abu Ghraib - pisze "New York Times".

20.03.2006 17:00

Tak zwany Czarny Pokój był częścią przejściowego ośrodka zatrzymań w Camp Nama, gdzie mieścił się sztab jednostki zwanej Task Force 6-26 (Grupa Operacyjna 6-26). Obóz znajdował się w obrębie bagdadzkiego lotniska międzynarodowego i dla wielu zatrzymanych był pierwszym przystankiem w drodze do osławionego więzienia Abu Ghraib, oddalonego o kilka kilometrów.

Według "New York Timesa" dręczenie więźniów przybrało na sile na początku 2004 roku, kiedy żołnierze jednostki starali się wydobyć od zatrzymanych informacje o miejscu pobytu Abu Musaba Zarkawiego, jednego z najgroźniejszych terrorystów działających w Iraku.

W pozbawionym okien Czarnym Pokoju zatrzymanych bito kolbami, wrzeszczano na nich i pluto im w twarz. Gdzie indziej na terenie Camp Nama więźniowie służyli za tarcze strzelnicze żołnierzom wprawiającym się w grze w paintball (w paintballu gracze strzelają do siebie z broni pneumatycznej żelatynowymi kulkami wypełnionymi barwnikiem).

Dręczenie więźniów trwało przez pewien czas także po kwietniu 2004 roku, kiedy świat ujrzał kompromitujące zdjęcia z Abu Ghraib. Latem tego roku Camp Nama zamknięto i jednostka przeniosła się do nowej siedziby w bazie w Baladzie na północ od Bagdadu. Działania jednostki są teraz utrzymywane w jeszcze większej tajemnicy niż przed dwoma laty.

Reporterzy "New Tork Timesa" oparli swą relację na rozmowach z kilkunastoma wojskowymi i cywilnymi pracownikami Pentagonu, którzy utrzymywali kontakty służbowe z Grupą Operacyjną 6-26. Dziennik pisze, że wszystkim rozmówcom zapewnił anonimowość, aby uchronić ich przed przykrościami ze strony ministerstwa.

"New York Times" podkreśla, że historia Obozu Nama zadaje kłam zapewnieniom Pentagonu, iż dręczenia więźniów dopuściła się mała grupa żołnierzy rezerwy i tylko w Abu Ghraib.

Według gazety, w ośrodku zatrzymań Camp Nama wisiały plakaty z napisem "No Blood, No Foul" ("Nie ma krwi, nie ma przewinienia"). Oznaczał on, że żołnierze mogą nie obawiać się kar, byle tylko bici przez nich więźniowie nie krwawili.

Więźniowie w Camp Nama często znikali w więziennej "czarnej dziurze", gdzie byli pozbawieni kontaktu z prawnikami i krewnymi. Przebywali tam całymi tygodniami, nie wiedząc, o co są oskarżeni.

"Prawda jest taka, że nie było żadnych [obowiązujących] reguł" - powiedział jeden z oficjeli Pentagonu.

Krytycy metod stosowanych w Camp Nama zwracają uwagę, że brutalne metody przesłuchań okazały się mało pomocne przy tropieniu rebeliantów i zapobieganiu atakom na wojska USA.

Gen. Bryan D. Brown, szef Dowództwa Operacji Specjalnych, powiedział "NYT": "Poważnie traktujemy wszystkie te twierdzenia. Żadne maltretowanie nie jest zgodne z wartościami Dowództwa Operacji Specjalnych".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)