"NRD nie rozważała interwencji w Polsce"
Kierownictwo dawnego NRD nie rozważało interwencji zbrojnej w Polsce po powstaniu Solidarności - powiedział w Berlinie ostatni przywódca Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności Egon Krenz, który objął stanowisko po odsunięciu Ericha Honeckera.
- Wiem, że są inne doniesienia, ale według mojej wiedzy w NRD nigdy nie było rozważań, by wprowadzić wojska do ówczesnej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej - zaznaczył Krenz na spotkaniu z zagraniczną prasą. Jak dodał, wschodnioniemiecka armia nie uczestniczyła w stłumieniu Praskiej Wiosny w 1968 r. w Czechosłowacji. - NRD wprawdzie poparła działania Paktu Warszawskiego, ale w czasie istnienia NRD żaden jej żołnierz nie brał udziału w działaniach zbrojnych poza granicami kraju - podkreślił Krenz.
Przyznał, że powstanie Solidarności w Polsce "mocno zajmowało" kierownictwo NRD. - W 1982 r. poparliśmy inną solidarność. Wspieraliśmy rząd Jaruzelskiego, materialnie i poprzez zakupy dodatkowego węgla w PRL - dodał. Zwrócił uwagę, że dawna NRD już w 1950 r. uznała granicę na Odrze i Nysie, co miało duże znaczenie dla procesu zjednoczenia Niemiec w 1990 r. - W zachodniej Republice Federalnej Niemiec wielu polityków zapunktowało tym, że mówiło obywatelom, iż dawne wschodnie tereny wrócą kiedyś do Niemiec. My byliśmy surowsi i szczerzy, tłumacząc, że wschód nie został stracony dlatego, że zajęli go Sowieci czy Polacy, ale dlatego, że przegrał go Hitler - powiedział Krenz.
Przyznał również, że upadek komunizmu w NRD oznaczał upadek jego ideałów i tym samym "osobistą porażkę". - Wierzyłem, że NRD będzie można zreformować i odnowić - powiedział. Oświadczył, że złości go mówienie o wschodnioniemieckim państwie jako "drugiej dyktaturze" czy "państwie bezprawia" i stawianie go na równi z faszyzmem. - Takie porównania są błędne i oznaczają relatywizowanie faszyzmu - ocenił Krenz. Jego zdaniem nieprawdziwe są również szerzone obecnie opinie, iż "NRD była bankrutem". - Były wprawdzie trudności gospodarcze, ale któryż kraj ich nie ma. Były problemy z ochroną środowiska. Ale NRD do końca opłacała swoje rachunki - powiedział.
Krenz ocenił, że największym sukcesem zjednoczenia Niemiec jest to, iż mieszkańcy tego kraju nie muszą już obawiać się bratobójczej wojny, tak jak w czasie podziału. Choć uczyniono wiele dobrego, to po 20 latach Niemców nadal "dzieli socjalna i mentalna granica". - Dla mnie wolność związana jest z tym, czy ma się środki, by z niej korzystać. Wolność bez pracy nie jest pełną wolnością - ocenił. Bezrobocie we wschodnich landach Niemiec jest prawie dwa razy większe niż na zachodzie (12,8% wobec 7,1% w sierpniu 2009 r.).
Odnosząc się do obecnego światowego kryzysu gospodarczego, Krenz wyraził nadzieję, że "nadejdzie jeszcze nowy socjalizm", ale nie będzie on wyglądał, tak jak ten stary. - Róża Luksemburg powiedziała: socjalizm albo barbarzyństwo. W tym jest wiele prawdy. Dojdzie do powstania innego społeczeństwa niż kapitalistyczne. Nie wiem, jak będzie ono wyglądać - zostawiam to następnym pokoleniom. Jestem przekonany, że świat nie pozostanie takim, jak dziś wygląda - ocenił Krenz.
Egon Krenz został pierwszym sekretarzem SED w październiku 1989 r. Po zburzeniu muru berlińskiego, w grudniu 1989 r. zrzekł się wszystkich stanowisk w państwie i partii. W 1997 r. został skazany na sześć i pół roku więzienia za zbrodnie komunistyczne, przede wszystkim za śmierć uciekinierów przez wschodnioniemiecką granicę oraz fałszerstwa wyborcze. Odsiedział cztery lata. - Myślę, że kiedyś historia zrewiduje ten wyrok - powiedział Krenz.
Anna Widzyk