Nowy tragiczny bilans ofiar trzęsienia ziemi na Haiti
Liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi na Haiti może sięgnąć nawet 200 tysięcy - powiedział haitański minister spraw wewnętrznych Paul Antoine Bien-Aime. Tymczasem coraz realniejsza staje się groźba wybuchu zamieszek. Pozbawieni domów, żywności i wody zdesperowani Haitańczycy mogą zacząć napadać w na konwoje z pomocą humanitarną i magazyny międzynarodowych organizacji.
15.01.2010 | aktual.: 16.01.2010 00:46
- Już odnaleźliśmy około 50 tysięcy zwłok i spodziewamy się, że będzie ich w sumie między 100 a 200 tysiącami, choć nigdy nie poznamy ich dokładnej liczby - mówił Paul Antoine Bien-Aime, cytowany przez Reutera.
Haitański sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa publicznego Aramick Louis ostrzegł tymczasem, że obecnie największe zaniepokojenie wzbudzają przemoc, do jakiej dochodzi na ulicach stolicy państwa, i gangi.
Premier Jean-Max Bellerive podpisał memorandum, tymczasowo przekazujące kontrolę nad lotniskiem w stolicy Amerykanom.
Szefowa dyplomacji USA Hillary Clinton poinformowała, że w sobotę odwiedzi Haiti wraz z prezesem amerykańskiej rządowej agencji pomocy rozwojowej USAID, Rajivem Shahem. Spotka się tam z haitańskim prezydentem Rene Prevalem oraz przedstawicielami rządu w Port-au-Prince.
Administracja USA w związku z tragedią zamierza wydać zezwolenie na pozostanie w Stanach Zjednoczonych wszystkim przebywającym tam nielegalnie Haitańczykom.
Sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano oświadczyła, że tymczasowa legalizacja pobytu wynika ze współczucia.
Status ochronny władze USA dają obcokrajowcom, którzy nie mogą bezpiecznie wrócić do swego kraju ze względu na klęskę żywiołową, konflikt zbrojny, czy z innych przyczyn.
- To, co stało się na Haiti, jest straszne - podkreśliła Napolitano.
Splądrowane magazyny, barykady z ciał
Coraz bardziej realna jest groźba zamieszek na Haiti - twierdzi brazylijski minister obrony Nelson Jobim, który wrócił właśnie z dotkniętego trzęsieniem ziemi kraju. Mieszkańcy Haiti, którzy stracili domy i nie mają wody ani żywności, mogą w desperacji zacząć napadać na konwoje z pomocą humanitarną i magazyny międzynarodowych organizacji. W jednej z dzielnic Port-au-Prince wznieśli barykady z ciał ofiar; Światowy Program Żywności poinformował o tym, że splądrowane zostały należące doń magazyny w stolicy.
Sami Haitańczycy nie kryją rozczarowania sytuacją. - Czekamy od trzech czy czterech dni i nie możemy zrobić nic. Prezydent cały czas siedzi na lotnisku i nie robi dla nas nic. Chcielibyśmy zrobić, co w naszej mocy, ale co my możemy? - powiedział jeden z mieszkańców Port-au-Prince.
Jak relacjonują korespondenci amerykańskich telewizji, sytuacja na Haiti jest napięta - grupy mężczyzn uzbrojonych w maczety na własną rękę zdobywają przemocą rzeczy niezbędne do życia. W Port-au-Prince narasta frustracja i gniew, gdyż pomoc nadchodzi bardzo powoli.
Jeden z pracowników miejscowej organizacji humanitarnej podkreślił, że aby zapobiec zamieszkom potrzebna jest natychmiastowa i skuteczna pomoc. - Myślę, że w ciągu najbliższych kilku dni ludziom skończy się woda i jedzenie. Dlatego pilnie potrzebujemy pomocy - dodał.
Również amerykański sekretarz obrony Robert Gates zwraca uwagę, że mieszkańcom Haiti trzeba jak najszybciej dostarczyć wody i jedzenia. Jego zdaniem sytuacja bezpieczeństwa na Haiti na razie jest dobra.