Nowy przywódca Al‑Kaidy zabił dwóch żołnierzy USA
Zwłoki dwóch żołnierzy USA,
którzy zaginęli w piątek podczas służby na drogowym posterunku
kontrolnym, znaleziono w Jusufii, 20 km na południe od Bagdadu. W
Bagdadzie znów wybuchały bomby. Japonia ogłosiła, że wkrótce
wycofa z Iraku swoich 550 żołnierzy.
20.06.2006 | aktual.: 20.06.2006 21:22
Do zabicia dwóch Amerykanów przyznała się Rada Zgromadzenia Mudżahedinów, koalicja irackiej Al-Kaidy i kilku innych ugrupowań rebelianckich, która dzień wcześniej zakomunikowała o uprowadzeniu dwóch żołnierzy.
Jak poinformowali rzecznicy irackiego Ministerstwa Obrony i dowództwa wojsk USA, zwłoki 25-letniego Thomasa Tuckera i 23- letniego Kristiana Menchacy znaleziono w poniedziałek wieczorem w pobliżu elektrowni w Jusufii.
Rzecznik iracki gen. Abdul Aziz Mohammed powiedział, że Amerykanie zostali zabici w "barbarzyński sposób", a ich ciała noszą ślady tortur.
Komunikat Rady Zgromadzenia Mudżahedinów, zamieszczony w internecie, oznajmia, że Amerykanów zabił własnoręcznie Abu Hamza al-Muhadżir, mianowany dowódcą irackiej Al-Kaidy po śmierci Abu Musaba az-Zarkawiego. Ze sformułowań komunikatu wynika, że żołnierzom poderżnięto gardła i być może ucięto głowy.
"Z Bożym błogosławieństwem Abu Hamza al-Muhadżir wykonał wyrok sądu islamskiego" - dodaje komunikat.
Agencja Associated Press zauważa, że przypisanie "egzekucji" al- Muhadżirowi może być próbą umocnienia prestiżu nowego przywódcy Al- Kaidy.
Uprowadzonych Amerykanów szukało od soboty przeszło 8000 żołnierzy amerykańskich i irackich. W starciach z rebeliantami, na których natknięto się w czasie przeczesywania terenu, zostało rannych siedmiu żołnierzy USA.
Wiadomość o znalezieniu zwłok nadeszła, gdy Bagdadem wstrząsały nowe eksplozje. W zamachach bombowych zginęło w stolicy Iraku co najmniej dziewięć osób. Rebeliantom udało się rozmieścić i zdetonować samochody pułapki i przydrożne ładunki wybuchowe domowej roboty, chociaż w stolicy trwa od 14 czerwca wielka operacja antyterrorystyczna, w której bierze udział przeszło 50 tysięcy żołnierzy i policjantów.
W Basrze na południu Iraku bombiarz samobójca wysadził się w powietrze w domu opieki dla osób starszych, zabijając dwie kobiety i raniąc trzy inne osoby. W domu opieki władze wypłacają mieszkańcom miasta renty i emerytury.
Śmierć dwóch żołnierzy amerykańskich z rąk terrorystów irackiej Al-Kaidy jest ciosem dla wojsk USA, które po zabiciu Zarkawiego 7 czerwca w nalocie bombowym w Hibhibie koło Bakuby przeprowadziły setki obław, aby wyłapać jego pomocników i przedstawicieli w różnych miejscowościach Iraku.
Kolejną serię takich operacji Amerykanie przeprowadzili we wtorek nad ranem koło Bakuby, 60 km na północny wschód od Bagdadu. Komunikat amerykański podaje, że w czasie walk zginęło tam 11 mężczyzn, którzy ostrzeliwali żołnierzy USA. Policja iracka i świadkowie mówią natomiast o śmierci 13 cywilów, w tym 12-letniego chłopca.
Japonia ogłosiła, że w ciągu najbliższych kilku tygodni wycofa z Iraku swoich 550 żołnierzy, pracujących od przeszło dwóch lat przy odbudowie infrastruktury w prowincji Musanna przy granicy z Arabią Saudyjską i Kuwejtem. Dzień wcześniej premier Iraku Nuri al-Maliki oświadczył, że w lipcu odpowiedzialność za bezpieczeństwo tej prowincji przejmą od wojsk wielonarodowych siły irackie.
Dotychczas porządku w Musannie strzegą żołnierze brytyjscy i australijscy. Szef dyplomacji irackiej Hosziar Zebari powiedział we wtorek w Londynie, że następną prowincją po Musannie, gdzie koalicję zluzują siły irackie, będzie Majsan, też leżący na szyickim, względnie spokojnym południu kraju.