Nowy krzyż stanął przed Pałacem Prezydenckim
Dwuipółmetrowy krucyfiks, wykonany przez ludowego artystę, przyniosło przed Pałac Prezydencki w Warszawie kilkadziesiąt osób zrzeszonych w Społecznej Inicjatywie Obrońców Krzyża.
Jak powiedział Włodzimierz Kaczanow, jeden z organizujących przedsięwzięcie, pozostaną przed Pałacem do godz. 22.30. W ten sposób chcą dać wyraz swemu pragnieniu przywrócenia na dawne miejsce krzyża, który jest obecnie w kaplicy Pałacu Prezydenckiego.
Dwuipółmetrowy krzyż z lipowego drewna wykonał ludowy artysta z Lubelszczyzny. Został poświęcony przez księdza Stanisława Małkowskiego. Wieczorem zebrani na Krakowskim Przedmieściu przynieśli ze sobą nagłośnienie; modlili się i śpiewali pieśni. Przed przyniesionym krzyżem ustawili kilkadziesiąt zniczy.
Przyglądała się temu kilkunastoosobowa grupka młodych ludzi - do żadnych incydentów nie doszło. Przechodnie reagowali obojętnie. W pogotowiu pozostawało kilkunastu funkcjonariuszy policji i straży miejskiej.
Jak mówił Kaczanow, 11 listopada krzyż ma zostać zabrany na łódź motorową i Wisłą popłynie do Gdańska. Miniatury tego krzyża, z napisami "Wytrwamy" i "Polsko, obudź się" mają zostać rozdane parafiom, które wyraziły zainteresowanie inicjatywą. Według niego, jest ponad sto takich parafii.
- Do Gdańska chcemy dotrzeć na 13 grudnia - rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Gdańsk był kolebką wolności i chcemy przypomnieć ludziom, że krzyż pomaga w odzyskaniu wolności w pełnym jej wymiarze - wyjaśniał. Przyznał, że rejs łodzią po Wiśle na przełomie listopada i grudnia to "wyzwanie dla twardzieli", ale zapewnił, że podołają.
Jak zapewnił, zarówno krzyże, jak i rejs Wisłą sfinansowali fundatorzy prywatni - kilka osób zrzeszonych w Społecznej Inicjatywie Obrońców Krzyża. - Ani kościół, ani PiS, ani Platforma, ani PSL, ani SLD - powiedział.