ŚwiatNowy film Schloendorffa o księdzu więzionym w Dachau

Nowy film Schloendorffa o księdzu więzionym w Dachau

Niemiecki reżyser Volker Schloendorff przedstawił swój najnowszy film "Dziewiąty dzień", którego głównymi bohaterami są luksemburski ksiądz więziony w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Dachau oraz szantażujący go oficer gestapo.

05.11.2004 | aktual.: 05.11.2004 17:47

To moja odpowiedź na film o Hitlerze "Upadek" - powiedział Schloendorff dziennikarzom po projekcji w Berlinie. "Dziewiąty dzień" wejdzie na ekrany niemieckich kin 11 listopada.

"Upadek" powstał za duże pieniądze i jest utworem epickim - podkreślił reżyser. Ocenił go jako film "źle zrobiony, ale nie niebezpieczny". Mój film ogranicza się natomiast do pokazania indywidualnego losu człowieka. To była artystyczna i polityczna decyzja, ponieważ uważam, że przeszłość można najlepiej zrozumieć poprzez dzieje indywidualnych osób - wyjaśnił.

Autobiograficzne zapiski

Ksiądz Henri Kremer (w tej roli Ulrich Matthes) dostaje przepustkę z obozu w Dachau, aby odwiedzić swoją rodzinę w Luksemburgu. Szef luksemburskiego gestapo usiłuje nakłonić go do napisania oświadczenia popierającego Hitlera. Obiecuje w zamian zwolnienie księży więzionych w obozie. Kremer ma możliwość ucieczki do Szwajcarii, do czego namawia go rodzina, jednak wie, że taka decyzja oznaczałaby wyrok śmierci dla pozostałych w Dachau duchownych. Przeżywając wewnętrzne rozterki, dziewiątego dnia po zwolnieniu ksiądz decyduje się na powrót do obozu.

Scenariusz filmu opiera się na autobiograficznych zapiskach księdza Jeana Bernarda. Przejściowe zwolnienie z obozu i szantaż ze strony gestapo są w dzienniku jedynie krótkim epizodem. Autor scenariusza rozwinął ten wątek, opierając się na dziejach Kościoła w czasie władzy Hitlera.

Schloendorff podkreślił, że Kościół jako instytucja krytykowany jest często za swoją postawę w czasach Trzeciej Rzeszy. Znam kilku konkretnych księży, którzy zachowywali się inaczej niż hierarchia kościelna. Ten film jest małym pomnikiem dla nich - wyjaśnił.

"Niemcy podatni na nazizm"

Tłumacząc, dlaczego w swojej twórczości powraca stale do problemów wojny i nazizmu, Schloendorff zaznaczył, że urodził się w 1939 roku i że całe jego pokolenie szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego nazistom udało się dojść do władzy.

Przyznał, że zafascynowała go filmowa postać oficera gestapo. Naziści nie byli tylko czarnymi charakterami, jak wynikałoby z holywoodzkich filmów, lecz byli także inteligentnymi, wykształconymi ludzmi, którzy działali z pobudek idealistycznych - powiedział.

Niemcy - zdaniem reżysera - okazali się szczególnie podatni na faszyzm, ponieważ nie kierują się w życiu "ani faktami, ani sercem, lecz ideologią". Nazizm był nie tylko polityczną ideologią, lecz także "zastępczą religią".

Schloendorff wyjawił, że sam planował film o Hitlerze. Zamierzał pokazać działania wodza Trzeciej Rzeszy w ostatnich dziesięciu dniach przed wybuchem drugiej wojny światowej. Wejście na ekrany "Upadku" oznacza, że w ciągu najbliższych kilku lat realizacja takiego filmu jest niemożliwa.

Film "Upadek" w reżyserii Bernda Eichingera jest wyświetlany w polskich kinach od piątku. Obraz opowiada o ostatnich dniach Adolfa Hitlera, ukrywającego się wraz z najbliższymi współpracownikami w bunkrze w podziemiach berlińskiej Kancelarii Rzeszy.

Schloendorff należy do najbardziej znanych niemieckich reżyserów. Nakręcił m.in. "Utraconą cześć Katarzyny Blum" (1975), "Blaszany bębenek" (1979) i "Homo Faber" (1991).

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)