Nowojorska policja na cenzurowanym: spór wokół rasowego profilowania
Rozsławiona w filmach i serialach telewizyjnych policja nowojorska znalazła się pod ostrzałem krytyki ze strony mniejszości etnicznych i obrońców praw człowieka. Zarzucają jej, że w zwalczaniu przestępczości kieruje się uprzedzeniami rasowymi.
23.03.2013 12:39
Przed sądem federalnym na Manhattanie od kilku dni toczy się proces z powództwa cywilnego przeciw wydziałowi policji w Nowym Jorku (NYPD). W zbiorowym pozwie przedstawiciele mniejszości oskarżają NYPD, że policjanci zatrzymują ich, legitymują i przeszukują tylko dlatego, że są Murzynami lub Latynosami.
Nowojorska policja dyskryminuje?
Oznaczałoby to stosowanie "profilowania rasowego" - sprawdzania osób podejrzanych o wykroczenia lub przestępstwa na podstawie wyglądu wskazującego na pochodzenie etniczno-rasowe. Jest to praktyka nielegalna - kłóci się z zakazem dyskryminacji, sprzecznej z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa.
Obliczono, że około 90 proc. osób prewencyjnie zatrzymywanych w Nowym Jorku, szczególnie w "złych dzielnicach" jak South Bronx, Brownsville, Bedford Stuyvesant i East New York, to młodzi Afroamerykanie lub Hispanics, czyli osoby pochodzące z Ameryki Łacińskiej.
Na rozprawie sądowej jako świadkowie zeznają policjanci, którzy nie godzą się na takie praktyki. Jak twierdzą, są one zalecane przez ich przełożonych.
Rasistowskie zalecenia przełożonych
Jeden z funkcjonariuszy Pedro Serrano potajemnie nagrał w lutym rozmowę ze swoim dowódcą inspektorem Christopherem McCormackiem, w której ten powiedział mu, że ma zatrzymywać "czarnych mężczyzn", ponieważ "są problemem".
W innej rozmowie przełożony kazał mu zatrzymywać i legitymować "właściwych ludzi, we właściwym czasie i właściwym miejscu". Według prawników specjalizujących się w sprawach dyskryminacji rasowej, jest to "słowo-szyfr" oznaczające czarnych lub Latynosów. Policja używa takich określeń, aby uniknąć oskarżenia o rasizm.
Inni policjanci zeznali na procesie, że ich dowódcy domagają się od nich wykonywania swoistych "norm" liczbowych zatrzymań i aresztowań. - Od każdego z nas chcą 20 mandatów i jednego aresztowania w miesiącu - powiedział funkcjonariusz Adhyl Polanco.
Według materiałów z procesu policjanci, którzy nie wykonują tych - jak się je określa - "norm wydajności", są karani odbieraniem nadgodzin, przeniesieniami do komisariatów daleko od miejsca zamieszkania i obniżaniem ocen okresowych, od czego zależą premie.
Policyjne "normy wydajności"
Praktyka ustalania "kwot" aresztowań jest podobno popierana przez związek zawodowy policjantów. NYPD zaprzecza jakoby miała miejsce. "Normy wydajności", czyli wyznaczone minimalne limity aresztowań i zatrzymań, od 2010 r. są nielegalne w stanie Nowy Jork.
Sama polityka "stop and frisk" (zatrzymaj i przeszukaj) - niezależnie od domniemanego profilowania - jest jednak od dawna oficjalną praktyką stosowaną w nowojorskiej policji. Kierownictwo NYPD, na czele z jego szefem Raymondem W. Kellym, twierdzi, że stanowi ona niezbędny element zapobiegania przestępczości i ma tu pełne poparcie burmistrza miasta Michaela Bloomberga.
Polityka agresywnej prewencji sięga korzeniami połowy lat 90. XX w., kiedy ówczesny republikański burmistrz Rudolph Giuliani rozpoczął krucjatę przeciw przestępczości w Nowym Jorku. Przedtem odnotowywano tam ponad 2000 morderstw rocznie. Metropolia była w czołówce statystyk przestępczości z użyciem przemocy.
Strategia burmistrza Giulianiego
Strategia Giulianiego opierała się na teorii "rozbitej szyby", zgodnie z którą należy w zarodku tłumić wszelkie, nawet drobne, przejawy nieprzestrzegania prawa i porządku. Tolerowanie ich - utrzymywali autorzy teorii - stwarza atmosferę prowadzącą do popełniania przestępstw poważnych. Elementem strategii Giulianiego było też zacieśnienie współpracy i więzi policjantów ze społecznością lokalną w dzielnicach.
Polityka Giulianiego przyniosła efekty w postaci drastycznego spadku przestępczości - choć przyczyniły się do tego także i inne czynniki, społeczne i demograficzne. Krytycy, głównie z kręgów liberalno-demokratycznych, wytknęli mu jednak, że strategia zaowocowała wzrostem tragicznych incydentów, w których policjanci, pochopnie używali broni przeciw nieuzbrojonym osobom podejrzewanym o złe zamiary. Ofiarami byli przeważnie Murzyni i Latynosi.
Bloomberg kontynuuje politykę Giulianiego. Oskarżenia policji o profilowanie rasowe skłoniły jednak jego przeciwników do zgłoszenia w Radzie Miejskiej projektu ustawy, która powołałaby urząd inspektora generalnego nadzorującego poczynania NYPD.
Bloomberg broni policji
Burmistrz zapowiedział, że taką ustawę zawetuje. Jego zdaniem nowy urząd "byłby katastrofalny dla bezpieczeństwa publicznego" w Nowym Jorku, gdyż paraliżowałby pracę policji.
Przeciw Bloombergowi zwróciła się w tej sprawie jego dotychczasowa sojuszniczka w radzie Miejskiej, Christine C. Quinn. Zgłosiła ona niedawno swoją kandydaturę na burmistrza w tegorocznych wyborach.
Popierając projekt inspektora generalnego, Quinn - jak się uważa - liczy na poparcie mniejszości rasowych w Nowym Jorku. Bloomberg jest jednak popularny w mieście, m.in. dzięki przyłączeniu się do ogólnokrajowej kampanii na rzecz zaostrzenia restrykcji na broń palną.