Nowoczesna zawiadomiła prokuraturę ws. lotu z Londynu
Nowoczesna złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez szefową Kancelarii Premiera Beatę Kempę - dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualna Polska. Sprawa ma związek z lotem powrotnym polskiej delegacji rządowej z Londynu.
Informację Wirtualnej Polski potwierdzili na konferencji prasowej w Sejmie politycy ugrupowania Ryszarda Petru. - Po raz kolejny mamy do czynienia z dramatycznym wręcz łamaniem procedur, jeżeli w ogóle takie procedury istnieją. Ta ekipa nie wyciągnęła żadnych wniosków po katastrofie smoleńskiej, po katastrofie helikoptera rządowego z premierem Millerem, czy też po katastrofie CASY - uzasadniał decyzję swojego klubu poseł Nowoczesnej Grzegorz Furgo.
Fala krytyki pod adresem minister Kempy płynie również ze strony Platformy Obywatelskiej. PO apeluje do premier, aby odwołała szefową KPRM. - Powinna ją natychmiast zdymisjonować. Jeśli Beata Szydło chce otaczać się tak niekompetentnymi ludźmi jak Beata Kempa, którzy nie znają podstawowych procedur w państwie, to mogę jej tylko współczuć. Mamy w Polsce wielu świetnych urzędników, którzy mogliby pełnić tę funkcję - mówi Wirtualnej Polsce wiceszef PO Borys Budka.
W poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna" opublikował artykuł dotyczący powrotu w ubiegłym tygodniu polskiej delegacji rządowej z wizyty w Londynie, gdzie odbyły się polsko-brytyjskie konsultacje pod przewodnictwem premierów: Beaty Szydło i Theresy May.
Jak napisał "DGP", wojskowa casa (którą do Londynu przylecieli dziennikarze) miała odlecieć do kraju sześć godzin później niż rządowy embraer, którym podróżowała delegacja. Dziennik pisał, iż okazało się, że dziennikarze mają wracać embraerem i wówczas na pokładzie samolotu znalazło się więcej osób niż było miejsc, samolot był źle wyważony. Na pokładzie przeciążonej maszyny mieli się znaleźć m.in. premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szefowie MON, MSWiA i MSZ oraz generał Marek Tomaszycki.
Według "DGP", odbywały się wówczas rozmowy, kto zostaje w samolocie, a kto wysiada, by polecieć kilka godzin później casą, a kapitan embraera oświadczył, że samolot nie poleci dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Ostatecznie po opuszczeniu pokładu przez grupę osób, embraer odleciał do Polski.
Pytana o tę sytuację w radiowej Jedynce szefowa kancelarii premiera powiedziała, że zawsze mogą wystąpić sytuacje, na które trzeba reagować. - Przypomnę, że jeżeli na przykład na lotniskach opadnie mgła, wtedy bardzo często pasażerowie też poddenerwowani czekają na godzinę odlotu. W tej sytuacji, skoro mieliśmy informację od LOT-u, że możemy skierować do samolotu taką a nie inną ilość pasażerów, taką również skierowaliśmy - stwierdziła.
Opozycja uważa, że podczas lotu powrotnego z Londynu doszło do złamania procedur, a tyle ważnych osób - oprócz premier, również wicepremier, szef MON i MSZ oraz dowódcy wojskowi - nie powinno lecieć jednym samolotem. Posłowie opozycji uważają, że doszło m.in. do niedopełnienia instrukcji HEAD.
Kempa odniosła się do tych argumentów. Powiedziała, że są dwie instrukcje HEAD: jawna i z klauzulą zastrzeżoną, o której nie może mówić publicznie. - Za każdym razem, gdy jest zapotrzebowanie na lot, muszą być układane te kwestie zgodnie z instrukcjami, to jest oczywiste, tak się stało teraz - zaznaczyła. - Natomiast jeśli czytam, że ktoś miał lecieć na stojąco, albo ktoś się buntował, bo nie chce wykonać polecenia pilota (...), my tej sytuacji tolerować nie będziemy i te gorzkie żale pozostawimy na boku - powiedziała minister.
Do wypowiedzi Kempy na temat instrukcji HEAD odniósł się we wtorek rano na antenie Radia Zet Bartosz Kownacki, który stwierdził, że jest jedna instrukcja HEAD - wojskowa. - Nie ma dwóch instrukcji HEAD. Kempa mówi językiem potocznym (...) Proszę nie oczekiwać od osób, które nie mają nic wspólnego z wojskiem, żeby potrafiły rozróżnić pewne rzeczy - oznajmił.
- Nie mogę dokładnie powiedzieć tego, o co chodziło minister Kempie. Najprawdopodobniej miała nam myśli przewóz najważniejszych osób w państwie. Niezależnie od tego są przepisy wojskowe dotyczące przewozu żołnierzy, etc. - dodał.
Kownacki ocenił, że w związku z incydentem nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. - Nie została naruszona instrukcja HEAD. Państwo zadziałało, bo nie doszło do lotu ze złamaniem przepisów prawa. Pilot powiedział, że nie jest przygotowany i część osób nie poleciała. Podkreślił, że reakcja pilota była prawidłowa.