Nowe taśmy ws. Amber Gold. "Przypominają o nierozliczonych grzechach PO"
- Sprawa Amber Gold, jak te taśmy, które są sączone nie wiadomo skąd, cały czas przypomina o nierozliczonych grzechach Platformy Obywatelskiej, nierozliczonych nawet przez samą PO - ocenił Łukasz Mężyk z 300polityka.pl w Telewizji WP.
26.06.2017 11:41
Portal wPolityce.pl opublikował w niedzielę kilka fragmentów stenogramów z nagranych rozmów Marcina P., które w poniedziałkowym wydaniu ujawnił tygodnik "wSieci".
Łukasz Mężyk stwierdził w #DzieńDobryWP, że to zabawne, że stenogramy z rozmów zarejestrowanych przez podsłuchy założone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego można przeczytać w gazecie. - Jeżeli PiS wyśmiewało to papierowe, czy tekturowe państwo PO, to czym jest państwo, w którym czytamy materiały ze śledztwa ABW w prasie. Dla mnie to coś niesłychanego - podkreślał.
- To jest już pewna praktyka głównie PiS i trochę też PO, żeby wyrzucać kwity. Przecież na poprzednim okrążeniu mieliśmy prywatne rozmowy, rodzinne wyrzuca się na wierzch. Wszystko stało się polityką. Mam wrażenie, że znikł kompletnie kult państwa, który był tam gdzieś na początku lat 90. w czasach Geremka i Kuronia, którzy mówili: "tak nie można, bo to groźne na dłuższą metę". Kto dziś myśli, co jest groźne na dłuższą metę? A to jest śmiertelne groźne. Taka komisja śledcza, w której widać, że jedynym celem pani Wassermann jest złapać Tuska. Ona to w ogóle tego nie ukrywa. To powoduje, że ludzie przestają w to państwo wierzyć - komentował z kolei Jacek Żakowski.
Piramida finansowa
Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. 13 sierpnia 2012 r. ogłosiła likwidację; tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
O sytuacji spółki Amber Gold zrobiło się głośno w lipcu 2012 r., kiedy linie OLT Express zaczęły mieć kłopoty finansowe - zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika, a następnie spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze. W firmie OLT Express zatrudniony był syn ówczesnego premiera Donalda Tuska. W zeszłym tygodniu komisja śledcza przesłuchała go w tej sprawie.