Nowe poprawki do ustawy medialnej. "To gwałt i kłamstwo"
Dwóch przedstawicieli rządu - a nie jak uchwalił sejm jeden - powinno zasiadać w radach nadzorczych TVP i Polskiego Radia - uznała senacka komisja kultury, wprowadzając poprawki do nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji. O odrzucenie dokumentu w całości wnioskowali senatorowie PiS, według których jest to "gwałt i kłamstwo".
W sumie komisja rekomenduje senatowi wprowadzenie do ustawy trzech poprawek. Pierwsza dotyczy właśnie liczby członków Rad nadzorczych wskazywanych przez ministrów.
Przygotowująca projekt ustawy PO chciała, by w siedmioosobowych radach nadzorczych TVP i Polskiego Radia przedstawicieli ministrów było trzech - skarbu, finansów i kultury. Sejm uchwalając ustawę, niespodziewanie wprowadził jednak do tekstu poprawkę klubu Lewicy, pozostawiającą w składzie rad tylko reprezentanta ministra skarbu.
Senacka komisja proponuje korektę tego przepisu. Zgodnie ze zgłoszoną przez senator Barbarę Borys-Damięcką (PO) poprawką, w radach nadzorczych TVP i Polskiego Radia zasiadaliby przedstawiciele ministrów: skarbu i kultury, a w regionalnych spółkach radiowych jeden - wskazywany przez ministra skarbu, w porozumieniu z ministrem kultury.
Druga poprawka PO zakłada, że jeśli w pierwszych konkursach na członków nowych rad nadzorczych nie zostanie wyłoniona wymagana liczba członków bądź uczelnie akademickie nie zgłoszą do konkursu wymaganej liczny kandydatów, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma obowiązek niezwłocznego przeprowadzenia konkursu uzupełniającego, spośród kandydatów, wskazanych przez członków KRRiT.
Jak tłumaczą wnioskodawcy, chodzi o to, by uniknąć zablokowania procesu wyłaniania rad nadzorczych i by nie powtórzyła się sytuacja, jaka ma np. miejsce w przypadku IPN. Kandydatów do Rady Instytutu wskazuje Zgromadzenie Elektorów wyłonione przez 24 uczelnie i instytuty PAN, a dotychczas tylko kilka ośrodków naukowych wybrało elektorów. Niektóre uczelnie - z powodu sesji i wakacji - odłożyły wybór do jesieni.
Trzecia z poprawek wykreśla przepis rozwiązujący obecne kadencje rad programowych i jest konsekwencją przegłosowanej w sejmie poprawki PSL.
Zgodnie z propozycją ludowców utrzymana została obecna liczba 15 członków Rad programowych w TVP i Polskim Radiu. Projekt Platformy redukował liczbę członków tych ciał do dziewięciu i zakładał, że ich powołanie nie jest obowiązkowe. Poprawka senackiej komisji jest tylko dopełnieniem sejmowej poprawki PSL i precyzuje, że skoro nie zmieniają się przepisy dotyczące rad programowych, skróceniu nie ulegają także ich obecne kadencje.
O odrzucenie ustawy w całości wnioskowali senatorowie PiS, według których jest to "gwałt i kłamstwo". "Gwałt", bo - jak mówił senator Czesław Ryszka - tekst procedowany jest w dużym tempie. - W jednym dniu ustawa przychodzi z sejmu do senatu i wraca do sejmu. To nie jest gwałt? - pytał. "Kłamstwo" uzasadniał tym, że przed uchwaleniem ustawy deklarowano, że ma ona "pogonić polityków z mediów", podczas gdy - zdaniem Ryszki - kończy się ona tylko wsadzeniem do mediów nowych polityków.
- Ta ustawa nie zmienia nic, a dalej upolitycznia media, tylko w kierunku liberalnym - mówił inny senator PiS Wojciech Skurkiewicz, uzasadniając wniosek o odrzucenie dokumentu.
Plenarna debata nad ustawą medialną ma się odbyć jeszcze w czwartek, a głosowanie najpóźniej w piątek. W piątek też poprawki senatu ma rozpatrzyć sejm, tak by jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi dokument mógł trafić do podpisu prezydenta.
Uchwalona z inicjatywy PO ustawa przede wszystkim zmienia zasady wyboru władz mediów publicznych. Jej konsekwencją będzie wymiana Rad nadzorczych i zarządów w TVP oraz Polskim Radiu. Kadencja tych organów wygaśnie z dniem wejścia w życie projektowanej ustawy. Ten zaś przewidziano na 14 dni od ogłoszenia.