Nowa IV RP - myśli
Ostatnie wydarzenia na scenie politycznej w kraju skłaniają do pewnej refleksji, przemyśleń i wizji z których można by wysnuć dobrze uzbrojoną IV Rzeczpospolitą.
Wybory samorządowe przyniosły nowy podział na scenie, spodziewane przez spekulantów zsuniecie się Platformy na lewą stronę okazało się realne i zaznacza jeszcze inny, bardziej spolaryzowany układ.
Platforma, która obecnie przechodzi kłopoty wewnątrzustrojowe. Zagrożona jest pęknięciem, jakie powstało po wyraźnym oderwaniu się Jana Rokity - a co za tym idzie, konserwatywnej części PO od współpracy z postkomunistami. Z drugiej strony osoby związane z Donaldem Tuskiem i Hanną Gronkiewicz-Waltz w II turze wyborów musiały liczyć na poparcie swoich byłych, lewicowych rywali z Warszawy. Wszystko wyjaśnią nominację na wicepremierów w Warszawie, ale tutaj rewelacji chyba nie można się spodziewać. Cała ta sytuacja rozciąga niejako Platformę od prawej Rokitowskiej strony, na lewo, gdzie ściąga ją Tusk.
Rozciągnięcie to może okazać się o tyle niebezpieczne, że do polityki, jakiś czas temu zapowiedział powrót Andrzej Olechowski, który opuścił szeregi Platformy, mimo, że był jednym z jej twórców. Olechowski stwierdził, że PO poszła szlakiem przez niego nie chcianym, zbyt zsunęła się w tzw. bagno. Powstaje więc możliwość że Rokita dołączy do Olechowskiego i wraz ze swoją koterią zajmą miejsce pomiędzy PO-Tuska i PiS-em.
I tutaj rodzi się nadzieja. Bo gdyby doszło do takiej transformacji, nowy ruch, wolny od ideowych obciążeń, wypowiedzianych słów (mimo, że część jej członków na pewno byłaby zapamiętana jako zagorzali przeciwnicy PiS - jak chociażby senator Niesiołowski), dawałby szanse na stworzenie w końcu mocnej, sensownej koalicji. Koalicji, która nie opierałaby się na ustanowionych z konieczności układach i porozumieniach, tylko na rzetelnym podejściu do spraw wizji Polski. Tutaj jednak powstaje kolejny problem, ponieważ w koalicji tej znaleźć musieliby się i Rokita i Lepper. O ile Lepper po aferach taśmowych, po wyjściu z rządu i szybkim do niego powrocie, rzecz przyjąłby zapewne pokornie, o tyle sprawa mogłaby godzić w poczucie godności Rokity. Pytanie tylko czy byłaby to za wysoka cena dla niego, czy byłby ją w stanie zapłacić w zamian za dobrze zarządzane państwo.
Kolejną rzeczą, która mogłaby się zmienić na lepsze byłoby odsunięcie od władzy Giertycha. Pożegnanie się z jego nadideowym podejściem do edukacji, z jego delikatnie mówiąc kontrowersyjnymi pomysłami. Jego miejsce zajął by, idealny na to stanowisko, ze względu na swoja nauczycielską przeszłość, a także na swoją „młodzieńczość” i otwartość w podejściu do ludzi Kazimierz Marcinkiewicz. Jest to jeden z lepszych kandydatów, znający prace rządu, mający dobry kontakt z młodzieżą, znający jej potrzeby i wreszcie wykwalifikowany nauczyciel.
Wizja takich roszad napełnia radością. W końcu moglibyśmy spokojnie odetchnąć, wierząc że Polska jest w dobrych rękach (Lepper w swoim resorcie otoczony ekspertami też sobie poradzi). Sytuacja taka dałaby nam ogromną szansę na zbudowanie IV RP bez wrażenia hipokryzji, bez nieustannych bójek, w końcu ze szczelnie wypełnionym spektrum politycznym, gdzie skrajne miejsca zajmowałyby malutkie LPR i Zieloni a całą resztę wypełniał miąższ partii na które każdy mógłby zagłosować według swojego uznania.
Jerzy Łątka