Norwegia: koło fortuny polskiej fryzjerki
Norweska gazeta lokalna "Byavisa" z Trondheim opisała historię młodej fryzjerki, która ma umiejętności, doświadczenie i kompetencje, ale starsi klienci od niej stronią, bo jest… Polką. Mieszkańcy miasta zareagowali i postanowili wynagrodzić bohaterce reportażu wcześniejsze przykrości.
Szefowa salonu fryzjerskiego w Trondheim jest zła i zawiedziona - poinformowała "Byavisa". Zatrudniła fryzjerkę, która wniosła do firmy doświadczenie z salonów w Anglii i Polsce, ale zamiast zadowolonych klientek obserwowała zachowania, które określiła, jako "nieładne". - Boją się mnie - powiedziała na okładce gazety fryzjerka Jolanta, która jeszcze kilka tygodni temu bardzo się cieszyła z nowej posady. Mówiąc to nie mogła przewidzieć, jak niespodziewany będzie odzew czytelników.
Pot i łzy
Szefowa i koleżanki z pracy przyjęły Jolantę z otwartymi ramionami i tego samego spodziewały się po klientkach. Okazało się jednak, że te są sceptyczne. Kiedy orientowały się, że zaproponowana fryzjerka nie mówi dobrze po norwesku, prosiły o kogoś innego. Czasem dochodziło do bardzo krępujących sytuacji - klientki nie rozmawiały z Polką, tylko zwracały się do jej szefowej, zaś inne motywowały decyzję o rezygnacji z jej usług złą jakością jej pracy. Choć Jolanta starała się pokazać z jak najlepszej strony, starsze klientki okazywały jej dezaprobatę. Nie raz kończyło się na łzach.
- Zatrudniłam dobrego fachowca, który podniósł poziom kompetencji salonu - powiedziała gazecie szefowa salonu. - Mimo tego wysłuchuję dziwacznych usprawiedliwień klientek, które nie chcą z jej usług korzystać. Tłumaczą, że ona jest Polką, że nie jest Norweżką, że mówi po angielsku. Kiedy Jolanta wyznała mi, że już wie, jak czują się dyskryminowani przedstawiciele grup mniejszościowych, takich jak imigranci czy geje, naprawdę się wściekłam na ludzi - przyznała właścicielka salonu.
Szefowa potwierdziła ze smutkiem, że w jej opinii salon stracił niektóre klientki po zatrudnieniu Jolanty. - Potrzebujemy w Norwegii zdolnych Polaków – podsumowała i opisała brzydkie zachowania wobec Polaków słowem „zatrważające”.
Bariera językowa?
Dziennikarze "Byavisa" potraktowali historię fryzjerki z Polski bardzo poważnie. O komentarz do sprawy poprosili między innymi przedstawiciela regionalnych związków zawodowych. Hanne Arntzen poradziła wszystkim pracodawcom będącym w podobnej sytuacji, by w kontakcie z klientami podkreślali wysokie kwalifikacje swoich pochodzących spoza Norwegii pracowników. Jej zdaniem problem z polską fryzjerką ma podłoże językowe, starsze osoby rzadko znają angielski, dlatego nie czują się komfortowo z fryzjerką, która nie opanowała jeszcze dobrze języka norweskiego.
Jolanta nie zgadza się z tą opinią. "Byavisa" cytuje jej wypowiedź, w której Polka wyjaśnia, że zna potrzebne w zawodzie norweskie słowa i jest w stanie porozumiewać się po norwesku na podstawowym poziomie. Kontynuuje też kurs języka norweskiego
Również prezes lokalnego związku zawodowego fryzjerów Ingunn Reistad rekomenduje kurs języka norweskiego, jako remedium na przykrą sytuację. Wyjaśnia, że nawet osobie z dobrym angielskim trudno jest opisać wymarzoną stylizację włosów w tym języku.
Szefowa salonu zakończyła swoją wypowiedź dla "Byavisa" emocjonalnym wyznaniem: "Jestem dumna, że w moim salonie pracuje wykwalifikowane fryzjerka z Polski!"
Chodźmy do niej!
Trzydziestojednoletnia Magda pracująca, jako kosmetyczka w Molde poradziła Jolancie zacisnąć zęby i przeczekać okres przejściowy. Jej zdaniem wszystko będzie wyglądało lepiej, gdy zniknie bariera językowa.
- Mnie też się na początku bali - opowiada. - To normalne, my też byśmy się bały, gdyby w kraju obsługiwała nas kalecząca język polski Chinka. Niektórzy ludzie są nieuprzejmi i grubiańscy, przy tych tylko zaciskam zęby, bo ich nic nie przekona. Innych przekonałam swoją pracą. Teraz klientki od progu pytają o Magdę. Na emigracji trzeba twardym być - śmieje się.
Magda zaapelowała do mieszkających w Trondheim i okolicach Polek, by odwiedziły opisywany przez "Byavisa" salon mieszczący się na Nordregate 9 i skorzystały z usług Jolanty, a potem zarekomendowały ją koleżankom. Jej zdaniem warto docenić upór szefowej Jolanty, która z całą mocą stanęła w obronie pracownicy. Okazuje się jednak, że w nadchodzących dniach trudno będzie znaleźć wolny termin u polskiej fryzjerki…
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad