ŚwiatNorwegia: idzie zima, Polacy drogi blokują

Norwegia: idzie zima, Polacy drogi blokują

W środkowej Norwegii spadł pierwszy w tym sezonie śnieg. I jak co roku ważniejsze trasy zostały zatarasowane przez polskie ciężarówki nieprzygotowane do takich warunków pogodowych. Norwegowie nie kryją irytacji.

Norwegia: idzie zima, Polacy drogi blokują
Źródło zdjęć: © adressa.no

Temat polskich ciężarówek w Norwegii powraca cyklicznie co roku, wraz z opadami pierwszego śniegu. W tym sezonie biały puch pojawił się w Trondheim 25 października. Przez pierwszą dobę polscy kierowcy stali się bohaterami kilku artykułów w lokalnych gazetach i na portalach informacyjnych. Antybohaterem gazety "Adresseavisen" stał się Polak, który nad ranem zablokował główną drogę krajową północ-południe E6 na trzy godziny, dostał zakaz prowadzenia, ale zignorował go i kilka godzin później został zatrzymany ponownie i stracił prawo jazdy.

"Kompletne szaleństwo"

O nadchodzących opadach śniegu w Norwegii było wiadomo od kilku dni, przypominano o tym we wszystkich mediach. Sprawdzenie prognozy pogody dla różnych regionów Norwegii jest możliwe z Polski, wystarczy śledzić odpowiednie strony internetowe. Mimo to norweska zima jak zwykle zaskoczyła polskich kierowców, a raczej polskie firmy transportowe, które w Skandynawii świadczą swoje usługi, kusząc klientów niskimi cenami.

Największy pechowiec z Polski stracił prawo jazdy, bowiem nie posłuchał nakazu policji, by wyruszyć w dalszą podroż dopiero po dostosowaniu pojazdu do warunków na drodze. Najpierw zablokował przejazd główną norweską arterią w okolicach Melhus, a dwie godziny później złapano go w Trondheim, jak jechał na tych samych, letnich oponach bez łańcuchów. Każde takie zdarzenie oznacza wysoki mandat. Spotkanie z policją kosztowało kilku polskich kierowców równowartość od 3000 do 6000 złotych.

- To kompletne szaleństwo - skomentował "wyczyn" Polaka jeden z czytelników "Adresseavisen". - Czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że narażają życie innych kierowców? Przecież ja mogę dojechać do domu w trumnie, bo jemu się nie chce zmienić opon! Podczas śnieżycy każdemu trudno się prowadzi, niestabilna ciężarówka na drodze jest jak tykająca bomba. Czyżby pracodawcy zmuszali Polaków do takiej desperacji? - zastanawiał się.

Niełatwy kraj

Nie tylko kierowcy z Polski mają problemy. W pierwszym dniu odczuwalnej zimy w regionie środkowej Norwegii zanotowaną rekordową ilość poważnych zdarzeń drogowych. Z trasy wypadły między innymi holenderskie i norweskie ciężarówki, jeden z kierowców ratował życie wyskakując w ostatniej chwili z kabiny, zanim jego pojazd stoczył się ze skarpy. W kolejnym wypadku ranni zostali obywatele Szwecji, którzy również wybrali się do Norwegii autem na letnich oponach.

- To nie jest łatwy kraj do jazdy zimą - ostrzega Piotr, który od dwóch lat pracuje w norweskiej firmie przewozowej, jako kierowca. - Drogi są wąskie, kręte, często oblodzone. Nie ma żadnego marginesu błędu, samochód musi być w dobrym stanie technicznym, a kierowca musi przestrzegać ograniczeń prędkości. Drobny błąd i jesteś w rowie, a naczepa blokuje drogę. Powiem szczerze, że ja sam obawiam się polskich ciężarówek i mam na nie oko, bo wiem, jak się u nas jeździ. Szef decyduje, że ma być szybko i tanio, więc jedziesz na wariata, czasem z sercem w gardle. Tylko mojego nazwiska nie piszcie - zastrzega.

W związku z dużymi utrudnieniami na drogach policja okręgów Nord i Sor Trondelag wydała komunikat, w którym poprosiła kierowców o szczególną ostrożność.

Problemy z polskimi firmami transportowymi zapowiadano w Norwegii już tego lata. Kiedy w lipcu polska ciężarówka wypadła z drogi pod Oslo, jeden z internautów skwitował: "Polacy już trenują przed zimą".

Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)