Noblistka broni Pussy Riot krytykując Putina i Cerkiew
Austriacka pisarka Elfriede Jelinek, laureatka literackiego Nobla z 2004 r., oceniła niedawne skazanie na więzienie piosenkarek Pussy Riot jako "krok Rosji w stronę terroru". Noblistka broni w środę członkiń grupy na łamach francuskiego dziennika "Liberation".
Znana z feministycznego zaangażowania Jelinek tłumaczy na początku artykułu, że "od dawna zastanawiała się, w jaki sposób zadeklarować swoją solidarność z Pussy Riot".
"Napisałam nawet krótki tekst, który chciałam umieścić na mojej stronie internetowej ze swoim zdjęciem z ustami zaklejonymi taśmą lub papierową torbą na głowie" - napisała loblistka. "Nie zrobiłam jednak tego, gdyż - z jednej strony - bycie aktywistką nie jest (już) moją specjalnością, a po drugie, dlatego, że uważałam, że kiedy ja mogę zrobić wszystko, aby wesprzeć te kobiety, to one nie mogą zrobić tego, co jest ich absolutnym prawem: wystąpić publicznie w kościele (...)".
Pisarka uważa, że performance rosyjskich piosenkarek, nazywany przez nią zresztą "nieco dzikim tańcem", uderzał przede wszystkim w prezydenta Władimira Putina i poparcie udzielane mu przez rosyjską Cerkiew. Zdaniem Jelinek, kontrowersyjny występ nie miał - wbrew opiniom zwierzchników rosyjskiej Cerkwi - cech religijnego bluźnierstwa, ale był rozpaczliwym aktem walki o wolność wypowiedzi w Rosji.
"Atakować Putina byłoby tym samym, co porywać się na Boga? Na jego Matkę? Na Kościół?" - pyta retorycznie pisarka. "Nie można nawet powiedzieć, że protest (Pussy Riot) był uzasadniony i że prawo do protestu jest prawem człowieka, ponieważ w istocie każdy protest, który uderza w naruszenie podstawowych praw, jest obowiązkiem, a nie prawem".
Według Jelinek, skazanie piosenkarek na kary więzienia oznacza, że państwo rosyjskie "uczyniło krok w stronę terroru, uznając za rodzaj wypowiedzenia wojny tylko to, że te trzy młode kobiety śmiały śpiewać, krzyczeć i tańczyć".
W swoim artykule Jelinek atakuje także zwierzchników rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, którą określiła jako "złą opiekunkę", która korzy się przed możnymi tego świata. Autorka czyni w ten sposób aluzję do bliskich związków łączących zwierzchników tego Kościoła z Kremlem.
Noblitska napisała również, że "nie mieściło jej się w głowie", iż rosyjskie piosenkarki mogą zostać skazane na surowe więzienie. "Skoro bramy więzienia zamknęły się za trzema Pussy Riot, to znaczy, że to cała Rosja zamyka się w sobie". Jelinek ironicznie określiła Putina jako "dobrego cara", który "zadowolił się" skazaniem członkiń zespołu Pussy Riot - w tym dwóch matek małych dzieci - "jedynie" na dwa lata łagru.
W swoim artykule Jelinek broniąc prawa artystów do ataku na sacrum, napisała: "Jak można ugodzić w Ciebie, Boże dobroci, który nigdy nie przestajesz rosnąć w siłę, podczas gdy gwiazdy pop słabną, kiedy tylko przestajemy się nimi interesować?".
Pięć performerek z Pussy Riot wykonało 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela - najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji - utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". W ich zamyśle akcja była protestem przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu Cyryl - zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Pussy Riot swój występ określiły jako "modlitwę punkową".
Wkrótce po kontrowersyjnym występie trzy z pięciu artystek zostały aresztowane. 17 sierpnia sąd skazał je na dwa lata łagru. Ich adwokaci złożyli apelację.