Noblista odkrył swe polskie korzenie za sprawą listu pradziadka
Pochodzi z RPA, jest cenionym pisarzem i
laureatem nagrody Nobla. Za sprawą listu pradziadka odkrył swoje
polskie pochodzenie. Poszedł tym tropem i trafił do Wielkopolski -
pisze "Gazeta Poznańska".
16.06.2006 | aktual.: 16.06.2006 07:28
John Maxwell Coetzee przyjechał do Polski na zaproszenie wydawnictwa Znak. Długo staraliśmy się o tę wizytę, ale do tej pory odpowiedź brzmiała "nie". Autor bardzo rzadko korzysta z zaproszeń i niechętnie pokazuje się publicznie. Być może do przyjazdu skłoniła go chęć odwiedzenia rodzinnych stron pradziadka - przyznaje Barbara Grzemowska z wydawnictwa Znak.
Po tym, jak spotkał się z czytelnikami w Warszawie i Krakowie, wybrał się w podróż do Odolanowa i Czarnegolasu, małych miejscowości w powiecie ostrowskim.
Do tej pory nie mówiło się, że Coetzee ma polskich przodków. Autor nie ujawnił nam wcześniej listu Balcera (lub Baltazara) Dubiela. Wynika z niego, że pradziadek urodził się w Czarnymlesie, a w odolanowskim seminarium miał kształcić się na misjonarza. Być może tłumaczenie jest błędne i chodzi o przyparafialną szkółkę, która istniała w miasteczku - wyjaśnia Barbara Grzemowska. Na razie wiadomo, że Dubiel w wieku kilkunastu lat wyjechał do RPA i tam założył rodzinę. Zmarł w 1929 roku.
We wsi Czarnylas mało kto słyszał nazwisko Dubiel czy Coetzee. Jeśli przypuszczenia o pochodzeniu autora się potwierdzą, to przy aprobacie dyrekcji szkoły postaramy się o nadanie jego imienia miejscowemu zespołowi szkół. Będziemy szukali wszelkich informacji na ten temat - komentuje Czesław Noskowicz, przewodniczący Rady Gminy Przygodzie. (PAP)
Zobacz także życiorys pisarza: www.ksiazki.wp.pl