Niska frekwencja referendum ws. aborcji w Portugalii
Referendum w sprawie zniesienia kar za aborcję, odbywające się w Portugalii, nie cieszy się dużą frekwencją. W wielu komisjach do urn przyszły jedynie nieliczne osoby.
11.02.2007 14:25
Pytanie, na które odpowiadają portugalscy wyborcy, brzmi: "Czy zgadzasz się na depenalizację dobrowolnego przerywania ciąży w ciągu jej pierwszych 10 tygodni, jeśli taka jest decyzja kobiety, i na przeprowadzanie aborcji w autoryzowanych zakładach leczniczych?".
Obecna ustawa, pochodząca z 1984 r., przewiduje karę do trzech lat więzienia dla kobiety, która podda się nielegalnej aborcji, i od dwóch do ośmiu lat więzienia dla lekarza, który jej dokona.
Ustawa pozwala jednak na aborcję w ciągu pierwszych 12 tygodni ciąży, jeśli jest ona wynikiem gwałtu bądź zagraża zdrowiu względnie życiu kobiety.
Zwolennicy zmiany obecnej ustawy w swej kampanii atakowali lekarzy, którzy w oficjalnym miejscu pracy, w szpitalach publicznych, powołując się na obowiązujące prawo, odmawiają przeprowadzania aborcji, ale czynią to za wysokie honoraria prywatnie.
Próba zniesienia kar za aborcję nie powiodła się portugalskiej lewicy i innym jej zwolennikom już w referendum w 1998 roku, kiedy do urn poszło jedynie 32% uprawnionych do głosowania. ("nie" odpowiedziało wówczas nieco ponad 50% osób). Jeśli i tym razem frekwencja nie przekroczy 50%, będzie ono nieważne.