Niscy, chuderlawi, przebrani za Rosjan. Kim Dzong Un przysłał Putinowi, co miał najlepszego

Według Departamentu Stanu USA w obwodzie kurskim rozmieszczono już 10 tys. żołnierzy Korei Północnej. Sami Ukraińcy twierdzą, że Koreańczycy w obwodzie już walczą przeciwko nim. Dla Rosjan nie są potężnym wzmocnieniem. Są bezcenni jedynie jako narzędzie eskalacji wojny.

Armia Kim Dzong Una to potęga, ale tylko na papierze
Armia Kim Dzong Una to potęga, ale tylko na papierze
Źródło zdjęć: © East News | STR

10.11.2024 13:34

Kreml początkowo odrzucał doniesienia o rozmieszczeniu wojsk Korei Północnej jako "fałszywą wiadomość". Jednak 24 października Putin nie zaprzeczał już obecności wojsk północnokoreańskich w Rosji i stwierdził, że od Moskwy zależy sposób realizacji umowy o partnerstwie z Pjongjangiem.

Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow w wywiadzie dla południowokoreańskiej telewizji KBS stwierdził, że żołnierze Kim Dzong Una już zostali skierowani na front. Mają nosić rosyjskie mundury i udawać Buriatów, "w związku z czym personel wojskowy KRLD jest trudny do zidentyfikowania".

Początkowo pojawiały się informacje, że koreański dyktator wysłał do Federacji Rosyjskiej oddziały specjalne. Nie są to jednak siły specjalne w rozumieniu NATO, a po prostu jednostki lepiej wyszkolone i wyposażone od regularnych oddziałów północnokoreańskiej armii. Nie są to nawet oddziały porównywalne z rosyjskimi jednostkami gwardii. Reżim Kima wysłał na front strzelców – lekką piechotę, bez sprzętu ciężkiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Północnokoreańska zacofana piechota

Główną siłą wojsk północnokoreańskich są oddziały lądowe, które liczą 950 tys. żołnierzy, 5545 czołgów, ok. 2500 bojowych wozów piechoty i ok. 15 tys. systemów artylerii lufowej i rakietowej. Na papierze to całkiem znacząca siła, co jest jednak mylące, bo nie oddaje jej rzeczywistych zdolności bojowych.

Głównym uzbrojeniem piechoty są karabiny systemu Kałasznikowa, w tym archaiczny typ 56, produkowany bez większych zmian od roku 1956. Podobnie ma się sprawa z umundurowaniem, które nie zmieniło się od lat 60. XX w. i nie przystaje do wymogów współczesnego pola walki. Żołnierze nie mają żadnej balistyki i nadal wykorzystują stalowe hełmy wz.40, czyli kopię radzieckiego hełmu Ssz-40, opracowanego tuż przed wybuchem II wojny światowej. Wojskom Kim Dzong Una brakuje również indywidualnych środków łączności.

Podobnie jest z bronią wsparcia piechoty. Nadal w użyciu są ręczne karabiny maszynowe Diektariowa, którego produkcja zakończyła się w ZSRR w 1945 roku, czy lokalne kopie radzieckich PKM. W użyciu jest także wielkokalibrowy karabin maszynowy NSW.

Równie zapóźnione technicznie są oddziały pancerno-zmechanizowane. Głównym typem czołgu są pojazdy Chonma-ho w wersjach od 1 do 3, których Koreańczycy mają ok. 1200. Są wzorowane na radzieckich T-62, których produkcję zakończono w latach 80. XX wieku. Dziś na maszyna jest jeszcze na stanie 18 państw, w tym Federacji Rosyjskiej, która wyciąga kolejne sztuki z magazynów i używa na Ukrainie jako wozy wsparcia piechoty. Sanych oryginalnych T-62 Koreańczycy mają jeszcze ok. 1 tys. Pozostałe czołgi to T-72 lub ich lokalne odmiany.

Jeszcze gorzej przedstawia się wyposażenie oddziałów zmechanizowanych, choć akurat ich Korea Północna posiada śladowe ilości. Koreańczycy dysponują głównie starymi chińskimi VTT-323 i radzieckimi BWP-1, które nie były w żaden sposób modernizowane i ich ochrona bierna jest na poziomie końca Zimnej Wojny, a aktywna nie istnieje.

Również artyleria zatrzymała się w rozwoju na poziomie lat 70. XX w. Głównym orężem jest haubica M-20, pochodząca z lat 30. XX w. i młodsza o dwie dekady D-74, produkowana w Korei Północnej na licencji.

Oazą "nowoczesności" jest artyleria samobieżna, choć modele M-1991 i M-1992 to po prostu wiekowe haubice osadzone na podwoziu gąsienicowym, najczęściej ciągników artyleryjskich z lat 50. i 60. W miarę nowoczesne są z kolei Juche 107, których nośnikiem jest podwozie oparte na czołgach T-72.

"Rosyjscy" Koreańczycy

Z powodu wyposażenia sojuszników Rosjanie stwierdzili, że łatwiej będzie ich dostarczyć na front i wyposażyć własnym sumptem, niż ściągać z odległości tysięcy kilometrów przestarzały i zajeżdżony sprzęt. Północnokoreańscy piechurzy otrzymali rosyjskie mundury i wyposażenie osobiste żołnierza, upodobniając ich do rosyjskich strzelców zmotoryzowanych.

Nowi żołnierze Putina otrzymali najnowsze karabinki fabryki Kałasznikowa AK-12, produkowany zaledwie od dekady. Strzelcy wyborowi otrzymali samopowtarzalne karabiny wyborowe SWCz, które weszły do służby przed rokiem, a także dobrze znane północnym Koreańczykom ręczne karabiny maszynowe PKM. Co jest dla nich nowością, otrzymali przeciwpancerne pociski kierowane systemu 9K111 Fagot.

Koreańczycy wysłali do Rosji swoje najlepsze jednostki, choć fizycznie znacznie odbiegają normą od sąsiadów z południa, a nawet obywateli Federacji z najbiedniejszych, kaukaskich republik. Lata niedożywienia i bardzo złej opieki zdrowotnej spowodowały, że średnia wzrostu w Korei Północnej wynosi zaledwie 165 cm i 48 kg wagi. Tymczasem średnia wzrostu mężczyzn na południu półwyspu to 175,2 cm przy średniej wadze 70 kg.

Na opublikowanych zdjęciach z ćwiczeń na Dalekim Wschodzie widoczni są niscy, chuderlawi żołnierze w zbyt dużych rosyjskich sortach mundurowych. Raczej nie jest to militarna elita świata, a raczej mięso armatnie, podobne do tego, jakie Kreml od miesięcy wysyła na front. Najwyraźniej niewiele zmieniło to, że w państwie Kim Dzong Una żywienie w armii jest lepsze, niż w przypadku cywili.

Z obserwacji armii Korei Południowej wynika też, że jedynie niewielka grupa żołnierzy z Północy jest przygotowana do prowadzenia działań wojennych. Pozostali to wojsko defiladowo-poligonowe, które przede wszystkim ma dobrze wyglądać na placu defilad, maszerując przed trybuną honorową.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie